Około 40 pracowników mediów miało współpracować z WSI - dowiaduje się reporter RMF FM Roman Osica. Wśród współpracowników służb są także znani dziennikarze - twierdzi jeden z naszych informatorów.

REKLAMA

Listę dziennikarzy, a także ludzi biznesu, którzy byli informatorami służb zawiera raport polikwidacyjny WSI, sporządzony przez ekipę Antoniego Macierewicza. Raport trafił do sejmowej speckomisji.

Paweł Graś z Platformy Obywatelskiej przyznaje w rozmowie z RMF FM, że czego innego się spodziewał: Czyli jakie zasoby WSI zostały zinwentaryzowane i w jaki sposób zostały podzielone. Natomiast jest tam o współpracownikach, o źródłach informacji, o sposobach funkcjonowania WSI.

Jak dowiedział się reporter RMF lista zawiera nazwiska osób, które współpracowały z WSI przed i po 1990 roku, a później trafiły do mediów i biznesu. Nie ma jednak w dokumencie mowy o łamaniu prawa przez te osoby. Szczegółowa analiza wraz ze wskazaniem konkretnych przypadków łamania prawa ma się pojawić w drugim raporcie - polikwidacyjnym, który ma powstać do końca tego roku. Należy bowiem pamiętać, że sam fakt posiadania agentury w mediach nie jest przestępstwem.

Graś jest zaniepokojony faktem, że w tym konkretnym raporcie pojawiają się takie rzeczy: Być może z tego materiału pochodzą przecieki, które pojawiły się w mediach dotyczące redaktora Suboticia czy Mroziewicza.

Na liście jest kilkanaście nazwisk znanych dziennikarzy – powiedział reporterowi RMF informator z kręgów służb. Problem w tym, kiedy i czy w ogóle te nazwiska ujrzą światło dzienne w sposób prawny, a nie w postaci przecieków. Sejmowa podkomisja służb pracuje nad projektem ustawy, która nakłada na prezydenta obowiązek publikacji raportów w całości. PiS prawdopodobnie będzie robił wszystko, by prezydent decydował o tym, co ujawnić a czego nie. A wtedy instytucja przecieków wciąż będzie orężem na rywali politycznych i media.