Niespełna 36 procent głosów zdobyłoby Prawo i Sprawiedliwość, gdyby w najbliższych, być może przyspieszonych, wyborach parlamentarnych startowało bez swoich koalicjantów - Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry i Porozumienie Jarosława Gowina znalazłyby się natomiast poza Sejmem: takie rozstrzygnięcia wskazuje najnowszy sondaż United Surveys dla RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej". Badanie przynosi również niespodziankę: na trzecią siłę polskiego Sejmu wyrasta bowiem ruch Polska 2050 Szymona Hołowni, który może liczyć na poparcie powyżej 9 procent.

REKLAMA

Zjednoczona Prawica od kilku dni zmaga się z poważnym wewnętrznym kryzysem.

Osią sporu stały się "Piątka dla zwierząt" - poparty publicznie przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego projekt zakładający m.in. zakaz hodowli zwierząt na futra - i ustawa gwarantująca urzędnikom bezkarność za przestępstwa, jeśli miały one służyć walce z Covid-19.

Solidarna Polska i Porozumienie sprzeciwiły się obu projektom. W efekcie sporu zawieszone zostały negocjacje ws. nowej umowy koalicyjnej i planowanej rekonstrukcji rządu, a PiS straszyło partie Ziobry i Gowina zerwaniem koalicji i wcześniejszymi wyborami.

W sejmowym głosowaniu, które przeprowadzono w nocy z czwartku na piątek, mimo zarządzonej dyscypliny przeciw noweli opowiedziało się aż 38 posłów klubu PiS: w tym wszyscy posłowie Solidarnej Polski i 2 parlamentarzystów Porozumienia, a 15 posłów Porozumienia wstrzymało się od głosu.

Po głosowaniu niektórzy politycy PiS mówili wprost o rozpadzie koalicji.

Bez PiS partie Gowina i Ziobry nie dostaną się do Sejmu

Z najnowszego sondażu, przeprowadzonego przez United Surveys dla RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej", wynika, że gdyby scenariusz rozpadu Zjednoczonej Prawicy i przyspieszonych wyborów parlamentarnych stał się faktem, to Prawo i Sprawiedliwość - startując samodzielnie, bez dotychczasowych koalicjantów - uzyskałoby 35,7 procent głosów, wygrywając tym samym wybory.

Solidarna Polska i Porozumienie znalazłyby się natomiast poza Sejmem: partia Zbigniewa Ziobry mogłaby bowiem liczyć na zaledwie 1,5 procent głosów, a ugrupowanie Jarosława Gowina - na 1,3 procent poparcia.

Gdyby natomiast koalicja Zjednoczonej Prawicy przetrwała, a wybory odbywały się w najbliższą niedzielę, to komitet Prawa i Sprawiedliwości uzyskałby 40,5 procent głosów.



Ruch Hołowni trzecią siłą, czyli niespodzianka na najniższym stopniu podium

W tym ostatnim wariancie - przetrwania Zjednoczonej Prawicy - druga w wyborczym wyścigu Koalicja Obywatelska zdobyłaby 23,3 procent głosów, a powstały niedawno ruch Szymona Hołowni Polska 2050 uplasowałby się na miejscu trzecim z poparciem 9,1 procent wyborców.

W wariancie drugim natomiast - rozpadu Zjednoczonej Prawicy - Koalicja Obywatelska mogłaby liczyć na 21,2 procent głosów, a ruch Hołowni - na 9,8 procent poparcia.

W obu scenariuszach pozycja czwarta przypada Konfederacji, a na piątej plasuje się Lewica - i obie te formacje mogą być pewne miejsca w Sejmie.

Inaczej wygląda sytuacja koalicji PSL-Kukiz’15.

Gdyby wybory odbyły się w najbliższą niedzielę, a PiS, Solidarna Polska i Porozumienie poszły do nich razem, to sojusz PSL-Kukiz’15 dostałby się do Sejmu, zdobywając 5 procent głosów.

Gdyby natomiast ugrupowania Zjednoczonej Prawicy poszły do wyborów osobno, to koalicja ludowców i Kukiz’15 mogłaby liczyć na 4,5 procent głosów: wylądowałaby więc pod progiem wyborczym - i tym samym poza Sejmem.

Co ciekawe, gdyby Zjednoczona Prawica się rozpadła, większe byłoby grono wyborców niezdecydowanych: w tym wariancie aż 12,8 procent wyborców nie wie, na kogo oddałoby swój głos.

Jak rozłożyłyby się poselskie mandaty?

Ciekawie prezentuje się również prawdopodobny podział poselskich mandatów.

Jak wynika z obliczeń Marcina Palade dla "Dziennika Gazety Prawnej", w scenariuszu pierwszym 40,5 procent głosów dla koalicji Zjednoczonej Prawicy przełożyłoby się na 242 mandaty - a to oznaczałoby samodzielną większość w Sejmie.

Koalicja Obywatelska mogłaby liczyć w tym wariancie na 132 miejsca w izbie niższej, a ruch Szymona Hołowni na 38 mandatów.

W scenariuszu drugim 35,7 procent głosów dałoby PiS-owi 237 mandatów: partia Jarosława Kaczyńskiego samodzielnie stworzyłaby więc sejmową większość.

Zdecydowanie mniej korzystny okazałby się ten scenariusz dla Koalicji Obywatelskiej, która wprowadziłaby do Sejmu 122 posłów.

W odmiennej sytuacji jest Polska 2050, której stan posiadania wzrasta w wariancie z rozpadem Zjednoczonej Prawicy: ruch Hołowni zdobywa w nim bowiem 46 mandatów.

Zyskałyby również Konfederacja - która w scenariuszu pierwszym wprowadza do Sejmu 20 posłów, a w drugim 32 - oraz Lewica, dla której wariant pierwszy oznacza 15 mandatów, a drugi 22 mandaty.

Blok PSL-Kukiz’15 wchodzi do Sejmu jedynie w scenariuszu, w którym koalicja Zjednoczonej Prawicy zostaje utrzymana: ludowcy i politycy ruchu Pawła Kukiza musieliby jednak zadowolić się wówczas zaledwie 12 miejscami w poselskich ławach.