Dwie partie wody "Żywioł Żywiec Zdrój" zostały wycofane ze sprzedaży. Producent zdecydował się na ten ruch po tym, jak w Bolesławcu mężczyzna trafił do szpitala z poparzonym przełykiem. Twierdził, że wypił taką właśnie wodę. Według lekarza dyżurnego ze szpitala w Bolesławcu - w butelce był kwas.
Jak podała rano na swojej stronie policja w Bolesławcu: "dzisiejszej nocy do bolesławieckiego szpitala trafił 31-letni mężczyzna z poparzeniami przełyku. Ze wstępnych ustaleń wynika, że mężczyzna napił się wody z oryginalnie z zapakowanej butelki, na której widniała etykieta "Żywioł Żywiec Zdrój"."
***
Jak ustaliliśmy, według lekarza dyżurnego ze szpitala w Bolesławcu w butelce był kwas.
W rozmowie z naszym dziennikarzem 31-latek opowiadał, że butelkę, z której pił dopiero co wyciągnął ze zgrzewki. Teraz mam głównie problem z gardłem i jamą ustną, gdzie najbardziej mnie poparzyło - stwierdził pan Maciej.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Funkcjonariusze zabezpieczyli butelki z wodą (0,5 litra), które kupił 31-latek i które były w sklepie w Bolesławcu. Jak ustaliliśmy opakowania z tych partii trafiały do sklepów w jednej zgrzewce. Choć według producenta prawdopodobieństwo skażenia ich niebezpieczną substancją jest niewielkie, sklepy, do których je dostarczono, dostały pilną informację, by prewencyjnie zdjąć je z półek.
11 sztuk wody źródlanej z zabezpieczonych przez policję butelek pochodzi z partii oznaczonej numerem S 08/ 08/08/08:49/3/1 (wyprodukowanej w sierpniu), a 1 butelka - z partii S 20/04/11:04/3/1 (wyprodukowanej w kwietniu). W obu przypadkach wodę wyprodukowano w Mirosławcu. Tę rozlewnię kontroluje już sanepid, policja i prokuratura, która wszczęła śledztwo w sprawie.
Firma Żywiec Zdrój informuje jednak, że "ustalono, że w zgrzewce zakupionej przez konsumenta znalazło się jedenaście butelek z partii produkcyjnej z 8. sierpnia i jedna z 20. kwietnia (S: 20/04/11:04/3/1). Oznacza to, że produkt nie był zapakowany oryginalnie przez Żywiec Zdrój".
Ta zgrzewka była w całości sprzedana klientowi, cała zapakowana. Dodatkowo w środku były zmieszane partie, więc prawdopodobnie winny jest producent - twierdzi w rozmowie z TVN24 Ewa Naskręt, właścicielka hurtowni TechBol z Bolesławca, w której zakupiono niezdatną do picia wodę.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Według prokuratury w butelce wody była "substancja chemiczna o silnym zapachu chloru".
Wiemy na pewno, że w jednej z butelek zabezpieczonych od pokrzywdzonego, który zakupił te butelki w Bolesławcu, na pewno znajduje się substancja chemiczna o silnym zapachu chloru. Tak ze wstępnych informacji wynika, że jest to mieszanina jakiś substancji chemicznych, ale ostatecznych wyników jeszcze nie mamy, dlatego nie mogę wypowiedzieć się ostatecznie jaka konkretnie jest to substancja - mówi Ewa Łomnicka, prokurator rejonowy we Wrocławiu.
Wyniki badań zleconych w laboratoriach Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu będą znane dziś po południu lub jutro rano.
Policja zabezpieczyła także butelki w hurtowni w Jeleniej Górze, skąd do Bolesławca trafiła feralna zgrzewka.
Inspektorzy zapowiadają jednak, że skontrolują ponownie wcześniejsze partie gazowanej wody źródlanej. Sanepid zaznacza, że zakład w Mirosławcu kontrolowany jest na bieżąco. Swoje badania wody przeprowadza też sam producent. Nigdy jak dotąd nie wykryto nic podejrzanego. Właściciel rozlewni z Mirosławca nie zdecydował się wstrzymać produkcji.
Badamy całą linię produkcyjną. Od źródła po gotowy produkt - zapewniała Krystyna Szołomicka z wojewódzkiej stacji sanitarno-epidemiologicznej w Szczecinie.
Specjaliści sprawdzą też tzw. kontrpróbki. To butelki z wodą z wcześniejszych partii, które producent zachowuje na wszelki wypadek. Zachowania kontrpróbek wymagają standardy HACCP.
Jak usłyszała nasza reporterka Aneta Łuczkowska w sanepidzie, jak dotąd nie było skarg - także anonimowych - na jakość rozlewanej w Mirosławcu wody.
Rzeczniczka producenta, z którą rozmawiał z kolei nasz reporter, zapewnia, że firma współpracuje już z policją i sanepidem. Do służb trafiły dokumenty dotyczące procesu produkcji i informacje o tym, gdzie wysłano butelki z całej partii.
Państwowa Inspekcja Sanitarna zapewnia, że podjęła natychmiastowe czynności kontrolne u producenta i dystrybutorów wody.
Na obecnym etapie postępowania wyjaśniającego, poza wyżej wymienionym przypadkiem poparzenia, nie ma dotychczas dowodów na to, że woda Żywioł Żywiec Zdrój stanowi zagrożenie dla zdrowia konsumentów. Wszystkie działania, zarówno Państwowej Inspekcji Sanitarnej oraz producenta mają na celu pełne wyjaśnienie sprawy, a wycofywanie produktów z obrotu handlowego prowadzone jest na zasadzie ostrożności - wyjaśniono.
GIS zaznaczył, że "przygotowano listy dystrybucyjne kwestionowanych partii, które będą wycofane z obrotu handlowego".
O sprawie będziemy Was informować na bieżąco.
(abs)