30 lat temu, w nocy z 19 na 20 marca 1986 roku trzej sprawcy włamali się do bazyliki prymasowskiej w Gnieźnie (Wielkopolskie). Ich łupem padły elementy sarkofagu św. Wojciecha; przestępcy zniszczyli relikwiarz, zabierając srebrne elementy w tym figurę świętego.
W krótkim czasie milicji udało się zatrzymać sprawców i inicjatora kradzieży, odzyskano też skradzione srebro. Niestety, część srebrnych elementów zabytkowego relikwiarza z XVII w. autorstwa Petera von der Renena została zniszczona i przetopiona. Sąd skazał przestępczą szajkę na kary wieloletniego więzienia.
Były szef CBŚ w Poznaniu Jerzy Jakubowski, który w 1986 roku jako oficer MO brał udział w ujęciu sprawców i odzyskaniu srebra powiedział PAP, że sprawą dewastacji i kradzieży relikwiarza interesował się nie tylko polski Kościół, osoby wierzące, ale też ówczesna władza. Do rozwiązania sprawy skierowano najlepszych dochodzeniowców z całego województwa poznańskiego, działania miały ponadstandardowy rozmach.
Władzy bardzo zależało na szybkim wykryciu sprawców - głównie po to, by nieco znormalizować stosunki między państwem a Kościołem. Dało się czuć pewną presję z góry. Należy pamiętać, że do zdarzenia w Gnieźnie doszło 1,5 roku po zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki - zauważył Jakubowski.
Trzej sprawcy weszli do świątyni korzystając z faktu, że w katedrze prowadzony był remont. Odcięli od relikwiarza srebrną figurę świętego i inne detale. Uszkodzony korpus figury ukryli niedaleko katedry, z resztą srebra wrócili do rodzinnego Gdańska.
Dzięki wyznaczonej przez państwo wysokiej nagrodzie pieniężnej milicjantom udało się namierzyć garaż, w którym przetopione było srebro. Zatrzymano też trzech sprawców kradzieży: braci Krzysztofa i Marka M., ich kolegę Waldemara B., oraz inicjatora przedsięwzięcia Piotra N.
Uszkodzony srebrny korpus świętego ukryty był w piachu w pobliżu gnieźnieńskiej katedry, znaleziono go przypadkowo. Sprawcy kradzieży wskazali milicjantom miejsce zakopania w Gdańsku brył przetopionego srebra.
W ocenie Jakubowskiego, przestępstwo zostało przygotowane i przeprowadzone niedbale, sprawcy pozostawili w świątyni wiele śladów. Jak podkreślił, sprawa została bardzo szybko wyjaśniona, wyjątkowo szybko zapadły też wyroki skazujące. W maju gotowy był akt oskarżenia i sprawa trafiła do sądu - już ze wszelkimi ekspertyzami. 1 czerwca zaczął się proces, 1 lipca był wyrok. To było tempo niespotykane i wtedy i dziś - podkreślił. Jak dodał, nawet odzyskanie przetopionego srebra i uszkodzonego korpusu było dla Kościoła dużą sprawą. Gnieźnieńscy księża byli przekonani, że skradzione elementy stracili bezpowrotnie - mówił Jakubowski. Nieco ponad miesiąc po kradzieży elementów zabytku, w kwietniu 1986 roku odbyło się uroczyste przekazanie odzyskanych srebrnych elementów. Kruszec posłużył do odrestaurowania relikwiarza.
Święty Wojciech urodził się w czeskich Libicach ok. 956 roku. W wieku 27 lat został biskupem praskim. Wypędzony z Pragi przybył do Gniezna na dwór księcia Bolesława Chrobrego. Zginął tydzień po rozpoczęciu misji w Prusach. Chrobry wykupił od Prusów jego ciało. Według legendy, zapłacił za nie tyle kilogramów złota, ile ważyło. Relikwie misjonarza - męczennika umieszczono na ołtarzu romańskiej katedry w Gnieźnie.
W 1662 roku szczątki męczennika zostały umieszczone w srebrnej, zdobionej trumnie z rzeźbioną postacią świętego. Relikwiarz wykonał gdański złotnik Peter von der Rennen. Bazylika prymasowska, w której nadal przechowywane są relikwie św. Wojciecha, obecnie chroniona jest przez system antywłamaniowy i przeciwpożarowy oraz przez kraty znajdujące się w oknach zewnętrznych świątyni. W ostatnich latach wokół katedry i w jej wnętrzu zamontowano również monitoring.
(mn)