Aż 27 tysięcy mieszkańców Mazowsza zalega z alimentami - 60 proc. z nich nie płaci w ogóle, a reszta tylko częściowo. Samorządowcy, którzy odpowiadają za ściąganie pieniędzy od dłużników zupełnie z tym sobie nie radzą. W efekcie, z funduszu alimentacyjnego wojewody, co roku trzeba wypłacać coraz więcej pieniędzy.
Zdaniem urzędników wojewody mazowieckiego, samorządy koncentrują się na wypłacie świadczeń. To bardzo dobrze - mówi Wiesława Kacperek Biegańska z UW. Ale nie powinni zapominać o egzekwowaniu alimentów - podkreśla.
To nie jest takie proste - odpowiada prezydent Legionowa Roman Smogorzewski. Problem jest poważny, ale od tych ludzi nie ma jak ściągnąć długu. Ostatnio jeden z komorników powiedział mi: owszem ma pan wszystkie wyroki, ale ja nie mam jak zdobyć pieniędzy - dodaje.
Osoby, które powinny płacić alimenty, często od dawna są bezrobotne. Nie mają żadnego majątku lub wręcz ukrywają się przed egzekucją. Dlatego z funduszu alimentacyjnego wojewody trzeba było w zastępstwie dłużników wypłacić w tym roku już 160 milionów złotych. To o 12 milionów więcej niż przed rokiem.
Największym problemem, z jakim borykają się gminy jest niski procent ściągalności należności od dłużników alimentacyjnych. W regionie warszawskim w ciągu ostatnich dwóch lat wypłacono łącznie ok. 234 mln złotych, odzyskując niespełna 28,5 mln złotych - mówi Halina Lipke, dyrektor Wydziału Polityki Społecznej Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego. W latach 2009 - 2012 pracownicy urzędu wojewódzkiego przeprowadzili w mazowieckich gminach ponad 120 kontroli. Pozytywnie oceniono m.in. ustalanie prawa oraz wypłatę świadczeń. Negatywnie zaś, działania podejmowane wobec dłużników.