13 osób zginęło, a kilkadziesiąt zostało rannych w kilku zamachach bombowych, do których doszło w ciągu ostatniej doby Iraku. Bomby wybuchały w Bagdadzie, Bakubie, Samarze oraz Mosulu.
9 irackich żołnierzy zginęło, a 20 zostało rannych podczas wybuchu bomby na obrzeżach Bagdadu, niedaleko więzienia Abu Ghraib. Eksplozja nastąpiła w chwil, gdy drogą przejeżdżał wojskowy konwój.
W innym zamachu, do którego doszło w nocy w centrum Bakuby - zginęła dziesięcioletnia dziewczynka oraz wykładowca miejscowej uczelni; cztery inne osoby zostały ranne. Kolejna osoba zginęła z kolei w wybuchu na autostradzie w Samarze.
Ale to nie koniec ataków. Bomby wybuchały jeszcze kilkakrotnie. W Bagdadzie, niedaleko lotniska, rebelianci zaatakowali amerykański konwój wojskowy. Rannych zostało 5 Irakijczyków. We wschodniej części Bagdadu w eksplozji przydrożnej bomby ranni zostali dwaj policjanci. W Mosulu wybuch ranił trzech irackich żołnierzy.
W ostatnich miesiącach partyzanci zabili w zamachach bombowych i zasadzkach setki irackich policjantów i żołnierzy, pokazując, że siły bezpieczeństwa, które mają chronić Irakijczyków, wciąż nie potrafią skutecznie same się bronić.
Irackie siły bezpieczeństwa liczą oficjalnie 154 tysiące ludzi, więcej niż wojska amerykańskie w Iraku (około 140 tysięcy), ale są jeszcze słabo wyszkolone i uzbrojone.