11-miesięczny Szymon, który w styczniu trafił do Szpitala Dziecięcego przy ul. Niekłańskiej w Warszawie, został we wtorek odłączony od aparatury podtrzymującej życie. Decyzję mieli podjąć na porannej komisji lekarze i - jak podkreślają rodzice - stało się to wbrew ich woli. Dziecko zmarło. Rodzice zapowiadają, że złożą zawiadomienie do prokuratury.

REKLAMA

Rodzice są zdruzgotani, bo dzisiaj zebrała się komisja, która orzekła zgon ich dziecka. Zebrała się w godzinach innych, niż przekazywano to rodzicom - poinformował adwokat Arkadiusz Tetela, pełnomocnik rodziców Szymona.

Rodzice zostali poinformowani, że o godz. 10:00 zbierze się komisja, która będzie orzekała o śmierci ich dziecka - czy jest sens dalej kontynuować proces leczenia, czy też nie. Jak się tu pojawili, okazało się, że komisja wydała już swoje orzeczenie - dodał.

Rodzice byli przekonani, że będą jeszcze mogli porozmawiać z lekarzami i przede wszystkim uzyskają dokumentację, o którą prosili tydzień temu. Chcieli ją skonsultować z lekarzami z zewnątrz, do czego mają prawo i dopiero po konsultacji podjąć decyzję co do dalszego leczenia czy ewentualnie zgody na zakończenie procesu leczenia. Niestety, tak się nie stało, bo tej dokumentacji w całości nie otrzymali do dnia dzisiejszego - podkreślił adwokat.

Pełnomocnik poinformował również, rodzice chłopca zdecydowali się złożyć zawiadomienie do prokuratury "dotyczące podejrzenia popełnienia przestępstwa w związku z przebiegiem hospitalizacji chłopca".

Nie udzielamy żadnego komentarza w tej sprawie - usłyszeliśmy od rzecznika Szpitala Dziecięcego w Warszawie.

Historia Szymona

Historia małego Szymona z Radomia budziła w Polsce duże emocje. Chłopiec miał niespełna rok i od kilku miesięcy przebywał w warszawskim szpitalu przy ul. Niekłańskiej. Wieczorem 21 stycznia dziecko dostało drgawek i trafiło do szpitala. Tomografia komputerowa wykazała obrzęk mózgu. Lekarze uznali, że nastąpiła śmierć mózgu.

W czerwcu szpital wydał oficjalny komunikat w sprawie Szymona:

W związku z ponownie wpływającymi do szpitala licznymi zapytaniami od instytucji, mediów, parlamentarzysty i osób prywatnych informujemy, że pacjent przebywa w naszym szpitalu na Oddziale Intensywnej Terapii od 22 stycznia 2019 r. w stanie skrajnie ciężkim z nieodwracalnym uszkodzeniem centralnego układu nerwowego - czytamy w dokumencie.

Szpital potwierdził, że rodzice Szymona proponowali alternatywne metody leczenia chłopca, a lekarze je rozpatrywali. Nie mają one jednak podstaw merytorycznych do ich zastosowania, albo wiążą się ze zbyt dużym ryzykiem dla pacjenta - podkreślała placówka w komunikacie sprzed ośmiu dni.

Stowarzyszenie Antyszczepionkowców wskazywało, że stan dziecka może być efektem podania szczepionki. Wykluczyły to jednak badania genetyczne, które wykazały, że chłopiec ma mutację genu RAN BP2.

Wraz z mutacją genu RAN BP2 mamy do czynienia z ostrą encefalopatią - indukowaną infekcją. Według lekarzy i specjalistów, choroba, która spotkała Szymonka, mogłaby zostać uaktywniona nawet poprzez katar, przeziębienie czy inne okoliczności zewnętrzne i mogło się to stać w każdej chwili, ale stałoby się na pewno - wskazywali rodzice chłopca.