Dziesięciu pracowników kopalni "Wujek-Śląsk", gdzie blisko rok temu wybuch metanu zabił 20 górników, zostało odsuniętych od pełnionych funkcji. Wszyscy nadal pracują w kopalni, ale na innych stanowiskach - podał Katowicki Holding Węglowy, do którego należy kopalnia.

REKLAMA

Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach zarzucił im naruszenie przepisów i uchybienia, które mogły mieć związek z katastrofą. Odsunięcie od obowiązków na określony czas to najbardziej dotkliwa sankcja, jaką może zastosować nadzór górniczy. Niezależnie trwa śledztwo prokuratury.

Wśród osób odsuniętych od dotychczasowych funkcji jest główny elektryk zakładu oraz osoby dozoru, a także elektrycy i górnicy przodowi. Pracują oni obecnie na innych stanowiskach, co oznacza degradację.

Za niespełna trzy tygodnie minie pierwsza rocznica katastrofy, w której 20 osób zginęło, a ponad 30 zostało rannych. Jak powiedział prezes Gajos, rocznica zostanie uczczona m.in. mszą świętą w miejscowym kościele oraz złożeniem kwiatów i zapaleniem zniczy przed kopalnią. Holding jest też w kontakcie z rodzinami ofiar w sprawie sposobu upamiętnienia zmarłych. Jedną z rozważanych możliwości jest obelisk lub np. pamiątkowa tablica przy kościele.