W katastrofie budowlanej w Poznaniu zginęły cztery osoby, a ponad 20 zostało poszkodowanych. Stan trzech rannych jest ciężki. Wśród nich jest dziecko. Na miejscu trwa akcja ratownicza, ponieważ pod gruzami mogą być ludzie. W wyniku prawdopodobnie wybuchu gazu zawaliła się trzypiętrowa kamienica.

W wyniku prawdopodobnie wybuchu gazu i częściowego zawalenia się kamienicy zginęły cztery osoby. Według służb wojewody rannych zostało 21 osób. Strażacy mówią o 21 poszkodowanych. Stan trzech osób określany jest jako ciężki - wśród najbardziej poszkodowanych jest dziecko. 

Wśród osób poszkodowanych trzy są w stanie ciężkim - to jedno dziecko i dwóch mężczyzn. 15 osób z lżejszymi obrażeniami zostało przetransportowanych do szpitala - powiedział rzecznik wojewody wielkopolskiego Tomasz Stube. 

Rzeczniczka szpitala dziecięcego w Poznaniu Urszula Łaszyńska poinformowała, że do szpitala trafiła trójka dzieci i ranny ojciec jednego z poszkodowanych nieletnich. Dwójka dzieci po diagnostyce mogła opuścić placówkę. Jedno ranne dziecko w stanie niezagrażającym życiu pozostało w szpitalu.

Na miejscu pracuje 20 zastępów straży pożarnej. Po godz. 14 Komendant Główny PSP. gen. brygadier Leszek Suski poinformował, że w gruzowisku nie powinno już być więcej osób. W budynku przebywało 40 osób, 24 osoby zostały poszkodowane. Mamy cztery ofiary śmiertelne. Według naszych wyliczeń, naszych urządzeń pomiarowych, naszych grup poszukiwawczo-ratowniczych w tym gruzowisku nikt już raczej nie powinien się znajdować - powiedział. 

Działania straży pożarnej w miejscu zdarzenia potrwają prawdopodobnie do poniedziałku. Budynek jest niestabilny, stwarza problemy z wejściem do środka - zwłaszcza dla ratowników. Musimy tutaj działać bardzo ostrożnie - powiedział.

W poniedziałek zostanie także najprawdopodobniej wszczęte śledztwo ws. zawalenia się kamienicy.

Na miejscu specjalna grupa poszukiwawcza z psami penetruje gruzowisko. Rzecznik Komendanta Głównego Straży Pożarnej Paweł Frątczak powiedział, że ze względu na to, że kamienica była murowana, akcja ratownicza jest prowadzona metr po metrze. Nie można np. wprowadzić ciężkiego sprzętu. Na miejscu zorganizowano zaplecze logistyczne na wypadek, gdyby konieczna była podmiana ratowników - dodał. 

Z niepokojem akcji przyglądają się bliscy tych, którzy mieszkali w kamienicy. Wyskoczyliśmy z łóżka. Ratowałem sąsiadów córkę i udało się ją wyjąć spod gruzów - mówił reporterowi RMF FM mieszkaniec tej części kamienicy, która przetrwała wybuch.

Osobom, które nie wymagały transportu do szpitala, miasto zapewniło tymczasowe schronienie w pobliskim hotelu. 

Do wybuchu doszło dziś przed ósmą rano, budynek to 4-kondygnacyjna kamienica przy ul. 28 Czerwca. Okoliczni mieszkańcy, z którymi rozmawiał nasz reporter, twierdzą, że nie słyszeli huku. Obudziły ich dopiero pędzące wozy strażackie i karetki pogotowia. 

Mieszkańcy feralnej kamienicy mają zabezpieczony przez miasto nocleg na najbliższe dwa tygodnie. W budynku zameldowanych było 19 osób, ale mieszkało więcej - powiedział prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak.

Dyrektor gazowni podał, że 10 minut po zdarzeniu odcięto gaz, przeszukano teren pod kątem jakichkolwiek wycieków gazu, czego nie stwierdzono. Poinformował, że budynek 19 lutego przeszedł rutynowy przegląd instalacji, który nie wykazał żadnej nieszczelności. Nie było również żadnych zgłoszeń co do nieszczelności instalacji. Spółka, odpowiadająca za dostawy gazu do kamienicy, powołała specjalną komisję, która będzie wyjaśniać, czy mogła tu zawinić instalacja. Dziś - jak poinformował rzecznik Polskiej Spółki Gazownictwa Artur Michniewicz - po wybuchu Pogotowie Gazowe "sprawdziło bezpośrednio przyłączoną do budynku sieć gazową, przez którą gaz jest dostarczany do kamienicy, nie stwierdzając żadnych uszkodzeń oraz wykluczając uchodzenie gazu". Na razie nie wiadomo, co było przyczyną wybuchu, ustalą to specjalnie powołani eksperci - zaznaczył Michniewicz.

Według straży, na 18 mieszkań, zniszczeniu uległy cztery - były one zawalone. W każdej chwili może runąć frontowa ściana budynku. Strażacy z Łodzi są wyposażani w tzw tachimetr, który monitoruje odchylenia konstrukcji, jeśli wysyła sygnał alarmowy - ratownicy muszą się wycofać, ale co ważne - to wciąż akcja ratunkowa.

Na miejscu znaleziono butle gazowe, ale nie wiadomo, czy te znajdowały się mieszkaniach. Budynek zawalił się na pobliskie baraki, w których znajdowały się lokale gastronomiczne.

(j.)