Choć do wigilii jeszcze kilka tygodni, już trwają odłowy karpi, które trafia do nas na świąteczny stół. Eksperci nie mają jednak dla nas dobrych wiadomości: za najpopularniejszą polską rybę będziemy płacić więcej - donosi "Fakt". Zapraszamy do przeglądu sobotniej prasy.
Można się spodziewać, że cena będzie o ok. 10 procent wyższa niż przed rokiem – mówi Jadwiga Seremak-Bulge z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej w rozmowie z "Faktem". To oznacza, że za kilogram karpia będziemy płacić średnio 14–15 zł. Skąd ta podwyżka? W zeszłym roku ceny mocno spadły, ponieważ było bardzo dużo ryb z importu – mówi ekspertka. A teraz wracają do poziomu z 2011roku - dodaje.
W sobotnim "Fakcie" przeczytamy także o problemach z fotoradarami. Fotoradar w Starych Bielicach (woj. zachodniopomorskie) - nowo zainstalowane urządzenie podwaja prędkość przejeżdżającym pojazdom. Sypie się lawina mandatów, a sprawę wadliwego fotoradaru bada prokuratura.
Jednym z kierowców, który dostał zdjęcie z fotoradaru, jest Roman Kowalski z Koszalina. Mężczyzna jechał 22-letnim dostawczym mercedesem. Po kilku dniach otrzymał wezwanie z załączonym zdjęciem ciężarówki uchwyconej przez fotoradar. Fotografia wskazywała prędkość 146 km/h.Trudno byłoby mi osiągnąć taka szybkość, bo mam zainstalowany ogranicznik, który nie pozwala przekraczać setki – mówi Kowalski w rozmowie z "Faktem".
Podobne bezpodstawne wezwania dostało także kilkuset innych kierowców. Prawdopodobnie jest to efekt odbicia sygnału od znaków drogowych, co sprawia, ze właściwa prędkość jest podwajana - wyjaśnia spokojnie Krzysztof Płachta, komendant straży gminnej w Biesiekierzu.
"Marcin Suder mógł rzeczywiście uciec porywaczom, ale bardziej prawdopodobne jest zapłacenie Okupu" - tak twierdzi z kolei weekendowa Gazeta Wyborcza powołując się na informacje syryjskich aktywistów o uwolnieniu polskiego reportera.
Jak pisze "Wyborcza", w MSZ powstała specjalna grupa złożona z pracowników resortu i służb specjalnych, której nominalnie przewodził wiceminister Bogusław Winid. "Wiemy, że nasz wywiad miał wielki problem, bo w ogarniętej od 2011 r. wojną domową Syrii niewiele mógł zdziałać - nie ma tam własnej siatki. Dlatego poprosił o pomoc wszystkie możliwe służby, które prowadzą aktywną działalność w Syrii- przede wszystkim Turków, naszych sojuszników z NATO" - podaje gazeta.
"Były pogłoski, że Polak znajduje się na farmie należącej do ISIS w miejscowości zwanej Kafar Szaim. To rzeczywiście niedaleko od tureckiej granicy, więc mógł uciec - mówi nam jeden z syryjskich aktywistów, prosząc o anonimowość. Ale większość dziennikarzy przetrzymanych przez ISIS odzyskuje wolność dzięki okupowi. Niestety, porwania zagranicznych dziennikarzy stały się formą finansowania takich grup" - pisze w swoim sobotnim wydaniu dziennik.