Wielka feta zwolenników wspólnej Europy w Budapeszcie. Po przeliczeniu 95 proc. głosów oddanych wczoraj w unijnym referendum okazało się, że prawie 84 proc. osób opowiedziało się za przystąpieniem Węgier do UE. Przeciwników integracji było tylko 16 procent. Według najnowszych danych do urn poszło 45 proc. uprawnionych.

Premier Peter Medgyessy podkreślał, że to historyczny dzień dla Węgier. Dla niego nie ulegało wątpliwości, że Węgrzy opowiedzą się za Unią. Głosowałem ze spokojnym sumieniem. Do świętujących na ulicach Węgrów premier wołał: Obywatele Republiki Węgierskiej upoważnili mnie dziś do podpisania traktatu akcesyjnego w Atenach. Dziękuję Węgrom, Dziękuję Europie. Potem przy dźwiękach unijnego hymnu - Ody do Radości - wystrzeliły w niebo fajerwerki.

Jednak radość tego zwycięstwa została nieco zmącona niską frekwencją. Według najnowszych danych w referendum wzięło udział zaledwie 45 proc. uprawnionych. Jednak spełniony został podstawowy wymóg prawny: ponad jedna czwarta z 8 milionów wyborców była jednomyślna i zagłosowała na „tak” dla Unii.

Premier Peter Medgyessy będzie mógł podpisać traktat akcesyjny na szczycie Unii i krajów kandydackich, który odbędzie się za 4 dni w Atenach.

Węgry to 3. z 10 krajów kandydackich, w którym zorganizowano referendum. Wcześniej „tak” dla Unii powiedziały Malta i Słowenia. W Polsce głosowanie za dwa miesiące. W przyszłym tygodniu polski parlament ma zdecydować, czy referendum będzie trwało dzień czy dwa dni i jak będzie brzmiało pytanie.

Rys. RMF

02:20