Tylko ok. 500 osób przyszło na pierwszomajowy pochód w Warszawie. Zdaniem organizatorów, warszawiacy wyjechali na długi weekend. Wielu opuściło miasto jeszcze przed Europejskim Szczytem Gospodarczym, obawiając się demonstracji alterglobalistów.
Polsce potrzebna jest lewica, która zerwie łańcuch korupcji i która będzie dbała o prawa pracownicze. W Polsce musi być lewica, bo inaczej grozi nam zalew liberalizmu - powiedziała do nielicznych uczestników pochodu szefowa Unii Pracy Izabela Jaruga-Nowacka.
Na trasie pochodu przy Rondzie de Gaulle'a ok. 50-osobowa grupa członków Nowej Lewicy i Pracowniczej Demokracji skandowała do przechodzących uczestników manifestacji: "Gromkie „nie” burżujom z SLD!". Policja otoczyła ich kordonem i nie pozwoliła zbliżyć się do pochodu. Walce na słowa przyglądał się reporter RMF Przemysław Marzec: