Czeka nas fala odejść wysokich rangą dowódców - twierdzi były minister obrony Tomasz Siemoniak. Pierwszym sygnałem - jak dodał - jest ujawniony przez RMF FM exodus generałów z armii. Rezygnację złożyło aż 5 generałów z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Zdaniem Siemoniaka skutki tych odejść odczujemy już w pierwszej połowie roku. Mogą być problemy z procesem przygotowań wielkich międzynarodowych ćwiczeń "Anakonda", za które odpowiadał jeden z odchodzących generałów.
Będziemy mieć tutaj pewien chaos. Rok 2016 jest kolejnym rokiem wzrostu liczby ćwiczeń. Wojsko szykuje się do wielkich ćwiczeń „Anakonda” tuż przed szczytem NATO – podkreśla Siemoniak.
W ćwiczeniach „Anakonda” ma wziąć udział 25 tysięcy żołnierzy NATO, w tym ponad 10 tysięcy z Polski.
Wczoraj reporterzy RMF FM informowali o exodusie generałów z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Z tej głównej instytucji dowodzącej polską armią odchodzi 5 generałów - to prawie jedna czwarta wszystkich służących w dowództwie. Ten fakt potwierdził rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz. Nieoficjalnie mowa jest też o kilku pułkownikach.
Oficjalnie nikt nie chce podawać powodów. Jednak z nieoficjalnych rozmów naszego dziennikarza z oficerami wynika, że to reakcja na zmiany zapowiadane przez szefa resortu obrony w dowództwie polskiego wojska. Między innymi chodzi o wypowiedzi Antoniego Macierewicza, że wojskowi, którzy rozpoczęli służbę przed 1989 rokiem, a także kończyli uczelnie w Związku Radzieckim, kariery w wojsku nie zrobią.
Nie bez znaczenia mogą być też plany dotyczące zmian warunków kończenia służby. Generałowie mogą się obawiać zmian w systemie emerytalnym. Nasz dziennikarz usłyszał, że początek roku jest najlepszym czasem na odejście.
Według informacji RMF FM, wśród odchodzących generałów są m.in.: inspektor wojsk lądowych - generał Janusz Bronowicz i szef sztabu dowództwa - generał Ireneusz Bartniak.
To efekt fatalnej polityki personalnej ministra Macierewicza, groźnej dla bezpieczeństwa Polski - komentuje tę sytuację były wiceszef MON w rządzie PO-PSL, Czesław Mroczek. Z wojska odchodzą najbardziej doświadczeni oficerowie, a to - jak twierdzi były wiceminister - sygnał także dla innych wojskowych i trzeba się liczyć z większą falą odejść. Według Czesława Mroczka, czarę goryczy przelały nowe przepisy autorstwa Antoniego Macierewicza, dające możliwość mianowania na wysokie dowódcze stanowiska żołnierzy, których stopnie - zgodnie z obecnymi wytycznymi - na to nie pozwalają. Ta polityka kadrowa - według Mroczka - sprawia, że Polską armią zaczną dowodzić ludzie bez doświadczenia.
Były wiceminister obrony, gen. Waldemar Skrzypczak twierdzi, że "armia pozbywa się najbardziej doświadczonych oficerów, a to groźne".
Gen. Skrzypczak zaznacza, że tworzy się poważna luka, bo odchodzą ludzie ze specjalistyczną wiedzą, przede wszystkim z wojsk lądowych, którzy dowodzili żołnierzami także za granicą. Dziś jak nigdy - mówił - o tych dowódców powinniśmy wyjątkowo dbać. Jak twierdzi, cały czas realny jest konflikt zbrojny z Rosją. Doświadczony dowódca wie, co trzeba robić, ale młodzi, którzy pchają się na stanowiska, nie mając doświadczenia, wytracą wojsko i będą pierwszymi zbiegami z pola walki - tłumaczy były wiceszef resortu obrony.
Waldemar Skrzypczak obawia się też, że nowa polityka kadrowa resortu obrony spowoduje o wiele większą falę odejść wysokich rangą oficerów. Boję się, że to dopiero początek - mówił generał.
To wygląda na demonstrację - mówi o decyzji generałów szef sejmowej komisji obrony, Michał Jach z PiS. Podkreśla, że jego zdaniem jest to akcja mająca podłoże polityczne.
Pytany, czy działanie generałów to reakcja na ostatnie przepisy, które rewolucjonizują politykę kadrową w armii, Jach odpowiada: "Wiem, że wśród wyższej kadry dowódczej było to źle przyjęte. Ale o charakterze polityki kadrowej, o kierunkach rozwoju sił zbrojnych decyduje cywilne kierownictwo".
Do informacji RMF FM odniósł się także generał Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. "Presja MON działa. Dla wojska to zły sygnał" - napisał na Twitterze.