"Pełniona przeze mnie funkcja prezesa Trybunału Konstytucyjnego wygasa z końcem mojej kadencji sędziego TK" - oświadczyła prezes TK Julia Przyłębska w piśmie do sześciu sędziów Trybunału, którzy chcą wyboru nowego prezesa TK. "Pismo sędziów jest więc przedwczesne" – dodała.
"Rzeczpospolita" podała w środę wieczorem, że dotarła do pism sześciu sędziów TK skierowanych do Julii Przyłębskiej i prezydenta Andrzeja Dudy. "Szóstka członków Trybunału Konstytucyjnego żąda od Julii Przyłębskiej zwołania Zgromadzenia Ogólnego sędziów TK i wyłonienia kandydatur, spośród których prezydent Andrzej Duda wskaże nowego prezesa. Jednocześnie zawiadomili oni o swym wniosku prezydenta. Wskazują w nim, że na podstawie ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym, kadencja Julii Przyłębskiej na stanowisku prezesa dobiegła końca" - czytamy w gazecie.
Pod koniec ubiegłego roku niektórzy prawnicy, w tym byli sędziowie TK wskazywali, że kadencja obecnej prezes TK upływa 20 grudnia 2022 roku, po 6 latach, i jednocześnie nie będzie ona miała możliwości ponownego ubiegania się o tę funkcję.
W czwartek rano prezes Przyłębska przekazała Polskiej Agencji Prasowej treść pisma, stanowiącego odpowiedź na postulat sędziów TK. Według Przyłębskiej pismo sześciu sędziów "nie ma oparcia w prawie i jest bezprzedmiotowe". Pismo szefowej TK zostało skierowane prezydenta RP.
Jak stwierdziła, jej kandydatura na stanowisko prezesa TK została wyłoniona przez Zgromadzenie Ogólne Trybunału Konstytucyjnego 20 grudnia 2016 r. i przedstawiona prezydentowi na podstawie przepisów ustawy z dnia 13 grudnia 2016 r. - Przepisy wprowadzające ustawę o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym oraz ustawę o statusie sędziów Trybunału Konstytucyjnego. "Prezydent RP powołał mnie 21 grudnia 2016 r. na podstawie art. 194 ust. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Przepisy wprowadzające nie regulowały instytucji kadencji Prezesa TK, a była to wówczas jedyna obowiązująca ustawa uchwalona w celu realizacji dyspozycji art. 197 Konstytucji" - przekonuje Przyłębska.
Jak dodaje, kandydatury wszystkich jej poprzedników na stanowisku prezesa TK zostały przedstawione kolejnym prezydentom także na podstawie przepisów ustaw, które nie określały długości kadencji tego konstytucyjnego organu państwa. "Każdy z nich piastował urząd prezesa do dnia wygaśnięcia mandatu sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Wynikało to z zasady bezpośredniego stosowania konstytucji, która nie przewiduje osobnej kadencji prezesa TK w przepisie stanowiącym o powołaniu prezesa TK przez prezydenta, określając zarazem w tym samym artykule (194) okres, na jaki Sejm wybiera sędziego Trybunału Konstytucyjnego" - napisała do sędziów Przyłębska.
Podkreśliła przy tym, że obecnie obowiązująca ustawa o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym, w tym przepis przewidujący kadencyjność funkcji prezesa TK, weszła w życie w dniu 3 stycznia 2017 r. Jak dodała, nastąpiło to kilkanaście dni po dniu powołania jej na prezesa TK. Zaznaczyła też, że ustawodawca nie wprowadził jednak regulacji przewidującej, że art. 10 ustawy o organizacji TK - dotyczący kadencyjności prezesa TK będzie miał zastosowanie do urzędującego prezesa.
"Wykładnia przepisów obowiązujących w dniu 21 grudnia 2016 r. musi uwzględniać konstytucyjną zasadę lex retro non agit oraz standard konstytucyjny wypracowany w dotychczasowym orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego. W wyroku z 9 grudnia 2015 r.(...) Trybunał Konstytucyjny wykluczył ustawowe wprowadzenie kadencyjności urzędu prezesa TK wobec osoby aktualnie sprawującej tę funkcję, która została powołana na stanowisko prezesa TK w dniu, w którym nie obowiązywały przepisy przewidujące taką kadencyjność" - pisze Przyłębska.
Przekonuje przy tym, że jeżeli konstytucja wyłącza wprowadzenie ustawą kadencyjności funkcji prezesa TK wobec osoby wybranej na to stanowisko na podstawie przepisów nieprzewidujących kadencyjności, to tym bardziej niedopuszczalna jest wykładnia, zgodnie z którą przepisy nie zawierające regulacji kadencyjności taką regulację zawierają.
Jej zdaniem niedopuszczalna jest wykładnia, zgodnie z którą zastosowanie mają przepisy z mocą wsteczną, gdy o takiej mocy ustawodawca jednoznacznie nie postanowił.
"Zgodnie z utrwalonym orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego działanie prawa wstecz jest wyjątkowo i tylko w pewnych okolicznościach dopuszczalne, ale zawsze musi być uregulowane przez ustawodawcę w sposób nie budzący żadnych wątpliwości. Przeciwna interpretacja ma niewiele wspólnego ze współczesnymi metodami i standardami wykładni prawa, przede wszystkim jednak z zasadami i wartościami konstytucyjnymi, na których straży sędziowie TK powinni stać" - twierdzi Przyłębska.
Według niej "nie ma podstaw do przyjęcia, że art. 10 ustawy o organizacji TK ma zastosowanie wobec prezesa Trybunału Konstytucyjnego wybranego przed dniem wejścia w życie tej ustawy". "Pismo Panów sędziów jest więc przedwczesne. Pełniona przeze mnie funkcja Prezesa Trybunału Konstytucyjnego wygasa z końcem mojej kadencji sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Realizacja prośby Panów Sędziów będzie zatem możliwa po 9 grudnia 2024 r., przez sędziego TK wskazanego w art. 11 ust. 3 ustawy o organizacji TK" - odpowiada Przyłębska.
Na konferencji prasowej w Rzymie prezydent Andrzej Duda został zapytany, czy według niego kadencja Julii Przyłębskiej jako prezes TK już się skończyła i czy popiera zdanie szóstki sędziów TK w tej sprawie.
Prezydent odparł, że "gospodarzem tej sprawy jest Trybunał Konstytucyjny". To Trybunał Konstytucyjny w tej sprawie na tym etapie podejmuje decyzje - zaznaczył Andrzej Duda.
Jak podała "Rz", pod pismami do Przyłębskiej i prezydenta Andrzeja Dudy podpisali się sędziowie TK: Wojciech Sych, Jakub Stelina, Mariusz Muszyński, Andrzej Zielonacki, Zbigniew Jędrzejewski oraz Bohdan Święczkowski.
W ostatnim czasie trwa debata dotycząca kadencji Julii Przyłębskiej jako prezesa TK. Przyłębska została powołana na to stanowisko 21 grudnia 2016 r. Przepis o kadencyjności prezesa TK wszedł jednak w życie 3 stycznia 2017 r., już po wyborze sędzi Przyłębskiej na prezesa Trybunału.
Głos w sprawie zabrał m.in. premier Mateusz Morawiecki. Nie ma żadnej wątpliwości, że kadencja prezes Trybunału Konstytucyjnego kończy się wraz z czasem trwania kadencji sędziego - ocenił. Dodał, że taka była intencja ustawodawcy i taki jest stan legislacyjny w tej sprawie na dzisiaj.
Tymczasem według informacji Gazeta.pl, bunt w TK nie kończy się na sześciu podpisanych osobach - jest ich więcej. Nie wszyscy sędziowie mieszkają w Warszawie lub okolicach, a ponadto czas jest urlopowy - stąd nie wszyscy gotowi składać podpisy mieli taką możliwość.
"Co najmniej dwóch sędziów TK nie podpisało się pod pismem, choć podzielają opinię, że Przyłębska nie jest już prezes TK: Piotr Pszczółkowski i Justyn Piskorski. A zatem to już większość składu TK - przynajmniej osiem osób z 15" - poinformował portal.