Pan Zdzisław pierwszy ruszył na pomoc ofiarom katastrofy samolotu, który rozbił się wczoraj w Topolowie pod Częstochową. Maszyna spadła kilkadziesiąt metrów od jego domu. Z płonącej maszyny wyciągnął 40-letniego mężczyznę, jedynego, który przeżył. W katastrofie zginęło 11 osób.
Pan Zdzisław w rozmowie z reporterką RMF FM Anną Kropaczek mówi, że czuje żal do siebie, że nie udało mu się uratować więcej ludzi. Kiedy ruszył na pomoc, miał na sobie tylko koszulkę, krótkie spodnie i klapki, które niemal się spaliły. To właśnie on wyciągnął z wraku 40-letniego mężczyznę - jedyną ocalałą z katastrofy osobę.
Zapytałem tego mężczyznę, jak się czuje, czy coś go boli. Widziałem, że dłoń prawej ręki była opalona i to dosyć mocno. Zdjąłem mu hełm i pobiegłem po drugiego, więcej nie miałem czasu - chciałem drugiego uratować za wszelką cenę, ale się nie udało. Obaj byli zaplątani w linki od spadochronów - tłumaczy pan Zdzisław.
Na pomoc pobiegli także inni mieszkańcy Topolowa. O pomoc błagała jedna osoba, która była przewieszona przez wrak samolotu. Nie dało się do niej podejść, choć chcieliśmy za wszelką cenę - mówi pan Roman. Do zeznań tego świadka dotarła telewizja TVP INFO.
Mężczyzna obserwował samolot z domu. W pewnym momencie usłyszał huk i wraz z synem pojechali na miejsce katastrofy.
Pobiegliśmy do płonącego wraku samolotu. Gałęziami gasiliśmy pożar, nie dało się. Zobaczyliśmy płonące trzy ciała, jedno ciało już było przez sąsiada odwleczone w bezpieczne miejsce. Potem odwlekliśmy je jeszcze dalej. I zaczęliśmy ratować te płonące ciała, ale potem się okazało, że mogliśmy je tylko odciągnąć – mówi pan Roman w rozmowie z TVP INFO.
Temperatura płonącego wraku była tak wysoka, że mieszkańcom nie dało się do niego już więcej razy podejść i wyciągnąć więcej ciał. Sekcje zwłok zaczną być wykonywane od poniedziałku. W przypadku ofiar, które po katastrofie pozostały w maszynie, konieczne będą badania DNA.
Samolot z grupą skoczków spadochronowych runął na ziemię krótko po starcie z lotniska w Rudnikach. Zginęło 11 osób, jedna została ciężko ranna. Ocalały mężczyzna, który został uratowany przez mieszkańców Topolowa, jest w szpitalu.
Na razie nie wiadomo, co mogło być przyczyną katastrofy.