W uzasadnieniu wniosku o wprowadzenie stanu wyjątkowego nie ma wzmianki o organizowanych przez Rosję i Białoruś ćwiczeniach Zapad. Skierowane do Sejmu uzasadnienie rozporządzenia – podpisanego już przez prezydenta - za główne zagrożenie uznaje obecność w pasie przygranicznym osób, których prawa przeszkadzają w działaniach funkcjonariuszy.

W manewrach Zapad-2021 w dniach 10-16 września weźmie udział 200 tys. żołnierzy. Ćwiczenia odbędą się na zachodzie Rosji i na poligonach Białorusi w pobliżu granicy z Polską. Budzą niepokój na Litwie, Łotwie i w Polsce.

"Boimy się prowokacji z udziałem białoruskiego i rosyjskiego wojska" - tak polskie władze tłumaczyły przedstawicielom innych rządów powody wprowadzenia na naszej wschodniej granicy stanu wyjątkowego. Od jednego z ministrów dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda usłyszał, że m.in. boimy się iż Rosjanie, przebrani za Polaków, zaczną na przykład obrzucać ćwiczące rosyjskie wojsko kamieniami, co Rosjanom da pretekst do agresywnych zachowań.

Jednak jak zauważa dziennikarz RMF FM Tomasz Skory, w uzasadnieniu wniosku o wprowadzenie stanu wyjątkowego o ćwiczeniach Zapad nie ma ani słowa. Mowa jest natomiast o osobach, których prawa przeszkadzają w działaniach funkcjonariuszy.

Uzasadniając kompletny zakaz dostępu do strefy granicznej dla osób z zewnątrz rząd wprost stwierdza, że "przenikanie nadmiernej ilości informacji, związanych z podejmowanymi działaniami może obniżyć skuteczność działania polskich służb".

Co więcej, przedstawiony Sejmowi dokument jasno też stwierdza, że przebywające w strefie osoby przeszkadzają służbom także działając z pobudek humanitarnych. Korzystają jednak ze swoich praw i wolności konstytucyjnych jak prawo przemieszczania się i zgromadzeń - i z tego właśnie powodu nieskrępowane działanie funkcjonariuszy wymaga ich usunięcia.

Sejm zajmie się podpisanym przez prezydenta rozporządzenie w poniedziałek po południu. 

Pełna treść uzasadnienia jest <<< TUTAJ >>>



Stan wyjątkowy: Co się dzieje w strefie? Tama informacyjna ws. działań służb

Dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada mówił o całkowitej tamie informacyjnej w sprawie działań służb mundurowych na terenach objętych stanem wyjątkowym w pasie przy granicy z Białorusią. Jak przekonał się nasz reporter, instytucje państwa skrupulatnie wykorzystują zapis rozporządzenia, który ogranicza dostęp do informacji publicznej.

Nasz reporter od rana próbuje dowiedzieć się czegokolwiek o działaniach służb w zamkniętej strefie. Jego pytania pozostają bez odpowiedzi.

To długa lista: w jaki sposób egzekwowane są obostrzenia związane z wprowadzenie stanu nadzwyczajnego, jaki jest efekt tych działań, czy doszło do jakichś naruszeń rozporządzenia, ile takich przypadków było, czy ktoś został zatrzymany za lekceważenie obostrzeń, czy były wnioski do sądu o ukaranie takich osób, jeśli tak - ile.

Jak stwierdził Krzysztof Zasada, pozbycie się dziennikarzy ze strefy i ograniczenie dostępu do informacji sprawia, że służby przy granicy z Białorusią działają poza jakąkolwiek społeczną kontrolą. Jedyne informacje stamtąd, to te, które służby same chcą przekazać. 

Opracowanie: