"Miasto zwraca uwagę na pieszych, dopiero gdy dojdzie do tragedii" - mówi dziennikarzowi RMF FM Jan Mencwel z warszawskiego stowarzyszenia "Miasto Jest Nasze". Od pięciu lat mieszkańcy stołecznych Bielan prosili o przebudowę niebezpiecznej ulicy Sokratesa. To na niej w niedzielę na przejściu dla pieszych zginął mężczyzna, w którego wjechało bmw rozpędzone do 130 kilometrów na godzinę.
Mieszkańcy warszawskich Bielan wysłali do zarząd dróg i rady dzielnicy kilkanaście petycji. Prosili w nich o zwężenie jezdni i postawienie sygnalizacji świetlnej.
Jan Mencwel z warszawskiego stowarzyszenia "Miasto Jest Nasze" zarzuca ratuszowi brak spójnej polityki komunikacyjnej, zwracanie uwagi głównie na potrzeby kierowców i ignorowanie pieszych.
Takie przepychanie się od jednego kryzysu wizerunkowego do drugiego, od jednej opóźnionej inwestycji do tragedii, gdzie ktoś ginie, bo zaniechano zmian na jakiejś ulicy - mówi Mencwel w rozmowie z reporterem RMF FM. Jeżeli mamy miejsce, gdzie jest duże natężenie ruchu pieszego, w którym mieszka wiele ludzi, to tam nie może być "miejskich autostrad", które zachęcają do przekroczenia prędkości.
Szef ZDM Łukasz Puchalski odpowiada, że żadnego miasta nie stać na przebudowę wszystkich ulic pod kątem bezpieczeństwa. Tłumaczy, że od kilkunastu miesięcy miasto pracowało nad przebudową ulicy Sokratesa: Chcieliśmy przebudować ulicę w sposób kompleksowy, ale prawdą jest też to, że jest to zadanie inwestycyjne liczone na dużą ilość środków.
Teraz prace mają przyśpieszyć. Pierwsze zmiany możliwe są na początku przyszłego roku.
Do tragicznego wypadku na ulicy Sokratesa doszło w niedzielę. 31-letni Krystian O., jadąc samochodem marki BMW potrącił pieszego, który przechodził z żoną i z dzieckiem w wózku przez przejście dla pieszych. Według świadków, 33-latek pchnął w ostatniej chwili wózek z dzieckiem i partnerkę w stronę chodnika, ratujący im życie. Sam zmarł, mimo podjętej reanimacji.
Sprawca wypadku, 31-letni Krystian O. usłyszał zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym oraz narażenia pieszych - kobiety i jej dziecka - znajdujących się na przejściu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Miał tłumaczyć, że oślepiło go słońce. Prokuratorzy twierdzą jednak, że w terenie zabudowanym jechał o wiele za szybko i zbliżając się do przejścia dla pieszych nie zachował ostrożności. Chcą zaskarżyć decyzję sądu, który nie wydał zgody na jego tymczasowe aresztowanie.
Mężczyzna także jest mieszkańcem ulicy Sokratesa. Jego bmw było zmodyfikowane do tego stopnia, że policja ma wątpliwości, czy powinno zostać dopuszczone do ruchu.