W śledztwie dotyczącym śmierci w 1977 r. krakowskiego studenta Stanisława Pyjasa wyczerpano materiał dowodowy i przeprowadzono wszystkie zaplanowane czynności. Trwa analiza akt zmierzająca do podjęcia decyzji końcowej – informuje krakowski oddział Instytutu Pamięci Narodowej.

W toku śledztwa wyczerpano już inicjatywę dowodową i przeprowadzono wszystkie zaplanowane czynności. Ze względu na konieczność analizy zebranego materiału śledztwo zostało przedłużone do lipca - powiedział PAP naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie prok. Waldemar Szwiec. Jak wyjaśnił, obecnie weryfikowane są przyjęte w śledztwie wersje i odtwarzane okoliczności zdarzenia. Po ustaleniu stanu faktycznego i przeprowadzeniu analizy prawnej wydana zostanie decyzja merytoryczna, kończąca postępowanie. Prawdopodobnie nastąpi to jeszcze w tym roku.

Akta śledztwa składają się z 90 tomów, liczących 18 tys. kart; ponadto w toku śledztwa zbadano przeszło 200 jednostek archiwalnych, składających się z blisko tysiąca tomów dokumentów. Przesłuchano także kilkudziesięciu świadków i zweryfikowano każdą przekazaną przez nich informację.

Tajemnicza śmierć krakowskiego studenta

Ciało Stanisława Pyjasa znaleziono 41 lat temu, 7 maja 1977 r. w bramie kamienicy przy ul. Szewskiej w Krakowie. Prokuratura umorzyła wtedy śledztwo, uznając, że wyłączną przyczyną śmierci był nieszczęśliwy wypadek spowodowany przez samego studenta, który - najprawdopodobniej będąc w "poważnym stanie nietrzeźwości" - potknął się o nierówności posadzki. "To spowodowało nieamortyzowany rękami upadek, utratę przytomności, obrażenia i krwotok, w wyniku którego nastąpiło zachłyśnięcie się i uduszenie" - stwierdzono.

Dla przyjaciół i znajomych Pyjasa ta wersja była niewiarygodna. Wiedzieli, że interesowała się nim SB. Kilka dni później - 15 maja - założyli Studencki Komitet Solidarności.

Śledztwo wznowiono w 1991 r., potem jeszcze kilkakrotnie podejmowano i umarzano z powodu niemożności wykrycia sprawców. Według ustaleń prokuratury Stanisław Pyjas został śmiertelnie pobity.

Ekshumacja i badania szczątków


Od 2008 r. piąte już śledztwo w tej sprawie prowadzi krakowski IPN. W kwietniu 2010 r. ekshumowano szczątki Pyjasa. Domagała się tego część jego rodziny, która brała pod uwagę wersję mówiącą o zabójstwie strzałem w głowę; opinię taką wyrażał jeden z rozmówców w filmie "Trzech kumpli" w reżyserii Anny Ferens i Ewy Stankiewicz. Wersji tej nie potwierdzał opis obrażeń u Stanisława Pyjasa; śladów postrzału nie stwierdzili też biegli po ekshumacji.

Biegli badający ekshumowane szczątki potwierdzili tezę o śmierci Pyjasa w wyniku upadku z wysokości. Za pierwszym razem wniosek taki sformułowali w opinii ze stycznia 2011 r., w której odpowiadali na 22 pytania zadane przez prokuratora. Podobne wnioski znalazły się w dwóch kolejnych opiniach uzupełniających, w których odpowiadali na dalsze 33 pytania prokuratora. W każdej z opinii biegli potwierdzali wersję, że stwierdzone obrażenia wskazują, że przyczyną śmierci był upadek z wysokości co najmniej 7 metrów.

Zastrzeżenia do takiej wersji zgonu wyrażali przyjaciele Pyjasa, a niektórzy członkowie rodziny złożyli w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. W lutym 2012 r. łódzka prokuratura uznała, że nie ma dowodów na to, że biegli popełnili przestępstwo i przedstawili fałszywą opinię. Wcześniej podobne śledztwo przeciwko biegłym, wszczęte z zawiadomienia krewnej studenta, umorzyła prokuratura w Krakowie.

W sierpniu 2011 r. IPN wystąpił do Instytutu Ekspertyz Sądowych (IES) o opinię z zakresu biomechaniki dotyczącą tego, czy Pyjas mógł spaść ze schodów i doznać śmiertelnych obrażeń. Uzyskana w połowie 2012 r. opinia potwierdziła taką możliwość.

Zdaniem biegłych IES analiza biomechaniczna, biomedyczna i kryminalistyczna doprowadziły do wniosków, że wszystkie obrażenia na ciele Stanisława Pyjasa są spójne z możliwością upadku przynajmniej z poziomu drugiego piętra schodów. Najbardziej prawdopodobna wersja to upadek ze wskazanych miejsc na klatce schodowej, odbicie się od barierki poniżej i uderzenie lewym bokiem o posadzkę - wskazali biegli.

Biegli, którzy przeprowadzili analizy i komputerowe symulacje wielu wariantów upadku z różnych pozycji początkowych, podkreślili, że bardzo istotne dla ustalenia całościowej wersji dotyczącej przyczyn obrażeń były badania kośćca po ekshumacji i znalezienie nowych obrażeń w obrębie miednicy i kończyny dolnej, a także śladów na ubiorze. IPN informował wówczas, że w śledztwie uzyskano już 6 opinii biegłych i 4 uzupełniające, i nie będzie wniosków o kolejne.

Biegli: Nie ma możliwości ustalenia, czy Pyjas spadł sam, czy też został zepchnięty

Biegli stwierdzili, że nie ma możliwości ustalenia, czy Pyjas spadł sam, czy też został zepchnięty. Wskazali też, że materiał sprawy nie potwierdza użycia wobec Pyjasa drastycznej formy przemocy - co ich zdaniem nie wyklucza, że użyto przemocy niepozostawiającej śladów.

W toku dotychczas prowadzonych w tej sprawie postępowań bezspornie wykazano natomiast, że w 1977 r. śledztwo było sterowane przez SB. Zarzuty utrudniania śledztwa przedstawiono sześciu osobom. Według prokuratury w wyniku ich działalności zaprzepaszczono szanse na ustalenie okoliczności śmierci Pyjasa. Cztery z nich zmarły w toku postępowania, dwóch oskarżonych zostało prawomocnie skazanych. Ustalono również, że autorami anonimów szkalujących Pyjasa, które otrzymały osoby z jego środowiska bezpośrednio przed jego zgonem, byli funkcjonariusze SB.

We wrześniu 2006 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie Stanisława Pyjasa Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

(MN)