Na karę dożywocia za zabójstwo czterech osób skazał warszawski sąd Mariusza B. Proces był poszlakowy. Nie odnaleziono ciała żadnej z ofiar. Mężczyzna będzie mógł się ubiegać o przedterminowe zwolnienie po 40 latach.

33-letni obecnie Mariusz B. był oskarżony o zabicie czterech osób: męża i córki swej kochanki, uczestnika kursu tańca, który z nią tańczył oraz księdza, który przed laty miał go molestować.
 
Prokurator żądał dla B. dożywocia za każde z zabójstw, a łącznie - dożywotniego więzienia z zastrzeżeniem, że mógłby się on ubiegać o warunkowe zwolnienie po 35 latach kary. Sprawa jest też nietypowa m.in. dlatego, bo fałszywego alibi oskarżonemu dostarcza matka i żona ofiar, która od początku z oskarżonymi się solidaryzuje - mówił prok. Przemysław Nowak. 

Poczwórnego zabójcę i jego pomocnika skazanego na 9 lat za zacieranie śladów zgubiły specjalnie kupione telefony na kartę. W dni zabójstw oba numery wielokrotnie łączyły się tylko ze sobą i logowały w miejscach, gdzie miało dojść do pierwszego podwójnego mordu. Z tego numeru dzwoniono też do trzeciej ofiary.

Poza tym sąd - mimo wycofania zeznań - wziął pod uwagę wszystkie zeznania oskarżonych. Oskarżeni przyznali się, a później odwołali to przyznanie. Ono podlega ocenie jak każdy inny materiał dowodowy - uzasadniał sędzia.

Był też motyw - próba wymuszenia wielkiego ubezpieczenia finansowego oraz zazdrość.

Mariusz B. wyroku i uzasadnienia wysłuchał z lekkim uśmiechem na twarzy.

Jak przypomina gazeta.pl, w kwietniu 2006 r., zaginął Zbigniew D. i jego 18-letnia wówczas córka Aleksandra. Zbigniew był mężem Małgorzaty. W połowie lat. 90 ubiegłego wieku z małżonkami D. zamieszkał Mariusz B. Przez pewien czas tworzyli trójkąt. Później ze związku Małgorzaty i Mariusza urodziła się dziewczynka. W marcu 2007 r. zaginął Henryk S., partner Małgorzaty z kursu tańca. Półtora roku później ks. Piotr Sz., którego Mariusz B. poznał, gdy był ministrantem w parafii na Woli.

W sprawie oskarżony był także młodszy o sześć lat kuzyn Mariusza B. - Krzysztof Rz. Mężczyzna miał zacierać ślady.

Obrona wnosiła o uniewinnienie B. i jego kuzyna, który miał mu pomagać. Krzysztof R. został skazany na 9 lat więzienia.

(mpw)