"Nie możemy dopuścić do tego, że rakieta Federacji Rosyjskiej po raz piąty naruszy polską przestrzeń powietrzną" - stwierdził w rozmowie z amerykańskim korespondentem RMF FM Pawłem Żuchowskim szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera. Potwierdził, że prowadzone są rozmowy o tym, by Polska z siłami sojuszniczymi mogła w przyszłości strącać nad Ukrainą pociski, które lecą w stronę terytorium NATO. Ta sprawa może być omawiana na szczycie NATO w Waszyngtonie.
Geneza tego rozwiązania, polegającego na przechwytywaniu i strącaniu rakiet w ukraińskiej przestrzeni powietrznej, sięga początków tego roku, końcówki poprzedniego roku - ujawnił w RMF FM Jacek Siewiera. Jak dodał, ta koncepcja powstała w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, uzyskała pozytywną opinię prezydenta i została omówiona z premierem.
Została w bardzo wąskim gronie omówiona przeze mnie i ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego na konferencji w Monachium - przyznał w RMF FM szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Te wydarzenia miały miejsce przed czwartym naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjską rakietę.
Siewiera tłumaczył też, jak dokładnie miałoby wyglądać strącanie nad Ukrainą rakiet lecących w stronę Polski, a więc także terytorium NATO.
Chodzi o sojusznicze, wspólne działanie pod dowództwem Dowódcy Operacyjnego RP, w naszej linii granicznej, bez przekraczania tej linii... Umożliwienie siłom powietrznym, parom dyżurnym, przechwytywanie i strącanie zidentyfikowanych, potwierdzonych rakiet na terytorium Ukrainy - opisywał rozmówca amerykańskiego korespondenta RMF FM.
To rozwiązanie może być wykonane tylko i wyłącznie w koordynacji i we współpracy z sojusznikami, dlatego powinno być przedmiotem dyskusji na szczycie NATO. Jakiś czas temu podjąłem decyzję o odtajnieniu części notatki, która opisywała szczegółowo to rozwiązanie - zdradził Siewiera.
Jakie argumenty zdaniem szefa BBN-u przemawiają za strącaniem nad Ukrainą rakiet lecących w stronę naszego kraju?
Chodzi o minimalizację ryzyka upadku zarówno przeciwrakiet, jak i samych rakiet na samym terytorium RP czy Sojuszu Północnoatlantyckiego, aby nie dopuścić do wtargnięcia i powtórzenia się scenariusza z Przewodowa - argumentował Siewiera. Jak dodał, strona ukraińska nie sprzeciwia się temu, by takie operacje były prowadzone w jej przestrzeni powietrznej.