Sejm nie zajmie się dziś głosowaniem w sprawie dymisji premiera. Opozycji nie udało się wprowadzić do porządku obrad uchwały wzywającej do odwołania Leszka Millera.
Projekt uchwały autorstwa PiS, wzywający Leszka Millera do odejścia, poparły Platforma Obywatelska, Liga Polskich Rodzin i Samoobrona. Premier powinien ustąpić, bo - jak uzasadnia PiS-u - utracił minimum politycznej wiarygodności.
Lewica jednak wygrała, bo maksymalnie zwarła szeregi. Spośród 213 posłów SLD i UP w Sejmie nie było tylko 3. Gabinet Millera otrzymał też spodziewane poparcie od posłów związanych z Romanem Jagielińskim i kilku niezależnych. Dało mu to w sumie 221 głosów, przy 202 głosach opozycji (wstrzymało się 5 posłów). Posłuchaj relacji reportera RMF Konrada Piaseckiego:
Co ciekawe, przeciwko SLD był też niedawny koalicjant - PSL. Rządowi nie pomogła też grupa Artura Balazsa, o którym mówiono, że może po cichu wspierać lewicowy rząd.
Głosowanie pokazało jasno, że rząd nie ma w Sejmie bezpiecznej większości i każde następne będzie loterią. Pokazało jednak, że jeśli opozycja nie będzie głosowała z równą dyscypliną co lewica, to i z kolejnych głosowań ekipa Millera wyjdzie zwycięsko.
To jednak nie koniec kłopotów rządu. Opozycja chce głowy wicepremiera Marka Pola, autora odrzuconego przez Sejm projektu winiet. Pod wnioskiem o jego dymisję podpisało się 90 posłów.
foto RMF
13:00