Policja, żandarmeria wojskowa, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, prokuratorzy i eksperci badają, co wydarzyło się w lesie koło Bydgoszczy. Z ustaleń dziennikarzy RMF FM wynika, że w lesie został znaleziony pocisk powietrze-ziemia. Nie wiadomo, czy eksplodował. Ma nawet kilka metrów i jest wbity w ziemię. Według naszych nieoficjalnych informacji, pocisk to fragmenty wojskowego sprzętu, należącego do naszej armii.
WAŻNA AKTUALIZACJA: Najnowsze ustalenia RMF FM - Pocisk pod Bydgoszczą to pozostałość po testach systemów obronnych. Więcej na ten temat piszemy <<< TUTAJ >>>
Z informacji dziennikarzy RMF FM wynika, że w lesie pod Bydgoszczą został znaleziony pocisk powietrze-ziemia. Odkryto go w poniedziałek (24 kwietnia) po godzinie 15:00 w okolicach Zamościa w Kujawsko-Pomorskiem, ale spadł w lesie już jakiś czas temu. Trudno powiedzieć, czy było to kilka dni czy kilka tygodni.
Świadkowie, którzy natrafili na podejrzany przedmiot, alarmowali służby, że jest on dużych rozmiarów. Z nieoficjalnych ustaleń dziennikarza RMF FM wynika, że ma nawet kilka metrów i jest wbity w ziemię.
Na miejsce przyjechali policjanci z powiatowej policji. Gdy ocenili znalezisko, natychmiast wezwano żandarmerię wojskową. Bezpośrednią okolicę ogrodzono, mundurowi zablokowali też wejście do lasu znajdującego się w miejscowości Zamość. Na miejscu widziano także saperów i straż pożarną.
Potwierdza to reporter RMF FM Beniamin Piłat, który pojechał na miejsce. W porannych Faktach RMF FM relacjonował, że obszar cały czas jest zabezpieczany przez służby, a wstęp do lasu jest zabroniony. Funkcjonariusze pilnują także dróg prowadzących w miejsce znaleziska.
Od mieszkańców nasz dziennikarz usłyszał, że o akcji służb dowiedzieli się dziś rano z radia. Są zaskoczeni.
Teren, gdzie znaleziono pocisk, znajduje się około półtora kilometra na północ od centrum małej miejscowości Zamość pod Bydgoszczą.
Początkowo sądzono, że spadł dron. Potem stwierdzono, że mogą to być szczątki pocisku lotniczego. Widnieją na nim napisy w języku rosyjskim.
Nie wiadomo jednak, czy pocisk eksplodował. Trwa sprawdzanie, czy był uzbrojony, bo nie ma w nim głowicy. Mogła ona oddzielić się od pocisku, dlatego w tej chwili trwają jej poszukiwania.
Dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada dowiedział się nieoficjalnie, że najpewniej nie był to ostrzał zza granicy, a są to fragmenty wojskowego sprzętu, należącego do naszej armii. Na razie nie wiadomo, w jakich okolicznościach został zgubiony.
Nasi rozmówcy zwracają jednak uwagę na fakt, że w pobliżu - około 10 kilometrów od Zamościa - są Wojskowe Zakłady Lotnicze 2, które remontują między innymi myśliwce F-16. Obok jest też lotnisko, z którego korzystają te zakłady i wojsko.
Niekoniecznie musiał (pocisk - red.) przylecieć z Federacji Rosyjskiej czy z linii walk. Trzeba pamiętać, że mamy MiGi-29, które mają pociski rakietowe na wyposażeniu - tak na antenie internetowego Radia RMF24 znalezisko w lesie pod Bydgoszczą komentował gen. Roman Polko, były dowódca GROM-u.
Być może były jakieś szkolenia, być może dla Ukraińców, być może dla polskich pilotów - dodał, sugerując, że zamiast strzelić w obiekt na poligonie, pilot "przestrzelił" albo jakaś rakieta odpadła.
Polko podkreślał, że nasza armia ma dużo postsowieckiego uzbrojenia - stąd widoczne na nim napisy w cyrylicy.
Jako bardzo mało prawdopodobny uznał scenariusz, że była to zabłąkana rakieta wystrzelona za naszą wschodnią granicą.
O szczątkach powietrznego obiektu wojskowego znalezionego w lesie pod Bydgoszczą dziś rano poinformował na Twitterze minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. W tweecie podał, że miejsce zdarzenia oprócz prokuratorów badają wojskowi eksperci, policja, żandarmeria i przedstawiciele SKW, a gdańska prokuratura wszczęła postępowanie w tej sprawie.