Kilkadziesiąt osób protestowało w Ogrodzie Saskim nieopodal pl. Piłsudskiego w Warszawie, gdzie odbywały się uroczystości upamiętniające pamięć ofiar katastrofy smoleńskiej. "Co najmniej sześć osób zostało zatrzymanych" - poinformował PAP rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak.
Uczestnicy protestu zaczęli się zbierać w parku kilkanaście minut po godzinie 7 rano. Część z nich miała flagi z logo Strajku Przedsiębiorców, flagi w barwach narodowych oraz żółte tulipany przewiązane czarnymi wstążkami. Kilka osób w góralskich kapeluszach prowadziło na zmianę taczkę z kukłą, której głowę stanowiło zdjęcie Jarosława Kaczyńskiego. Kukła miała pod pachą kota.
Plac Piłsudskiego był otoczony barierkami. Policja zablokowała prowadzące do niego ulice. Dojście było jedynie od strony Ogrodu Saskiego. Dojścia do barierek chroniły znaczne siły policji, w parku rozstawione były patrole konne.
Ok. godziny 8 rano doszło do pierwszych przepychanek. Uczestnicy protestu, których przybywało coraz więcej (choć ogólna ich liczba nie przekraczała kilkudziesięciu osób) napierali na kordon policyjny. Wznosili okrzyki: "j... PiS" i "Precz z kaczorem dyktatorem". Rzucano świece dymne oraz petardy.
Jak poinformował PAP rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak, podczas protestu funkcjonariusze zatrzymali co najmniej sześć osób. Mieliśmy do czynienia z naruszeniem nietykalności, a także znieważeniem policjanta i odmową podania danych - podkreślił.
Policjanci podczas interwencji użyli środków przymusu bezpośredniego w postaci kajdanek i siły fizycznej - dodał nadkomisarz.