Diagności z Warszawy od dwóch dni nie wpisywali do systemu CEPiK danych pojazdów, które przeszły badania techniczne. W ramach protestu zaczęli je „hurtem” wpisywać dziś w południe. Istniała obawa, że system się zawiesi. Gdyby tak się stało, konsekwencje odczuliby już nie tylko kierowcy w stolicy, ale w całej Polsce. Paraliżu na szczęście nie było.
W samo południe przedsiębiorcy z Warszawy, prowadzący stacje kontroli pojazdów, jednocześnie zalogowali się do systemu CEPiK i zaczęli wpisać dane samochodów, których przeglądy przeprowadzili w ciągu ostatnich dwóch dni.
CEPIK, czyli Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców to system informatyczny, który obejmuje centralną ewidencję kierowców (CEK) oraz centralną ewidencję pojazdów (CEP). W systemie gromadzone są między innymi dane o pojazdach i ich właścicielach oraz o kierowcach, czy np. mają aktualne prawo jazdy albo czy i ile mają punktów karnych.
Dane po przeglądzie technicznym samochodu nie były wpisywane przez diagnostów do systemu CEPiK, dlatego kierowca, który robił badanie auta w poniedziałek albo we wtorek, na wszelki wypadek powinien mieć ze sobą dowód rejestracyjny samochodu z wbitym stempelkiem lub papierowe zaświadczenie. Z tego dokumentu będzie wynikało, że pojazd był na stacji pojazdów i ma aktualne badania. To będzie zabezpieczało kierowcę, co potwierdza Mariusz Ciarka, rzecznik policji, dodając, że z powodu protestu nawet bez takiego zaświadczenia policjanci wykażą się dziś pobłażliwością.
W ostateczności kierowca - jeśli nie będzie miał przy sobie takiego zaświadczenia - zostanie zobowiązany, żeby je dowieźć na komisariat policji - wyjaśnił w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Mariuszem Piekarskim.
Gorzej mają kierowcy, którym dziś kończy się ważność przeglądu. Muszą szukać otwartej stacji kontroli pojazdu. Za brak ważnego badania technicznego grozi 1500 zł mandatu.
Destabilizacja systemu CEPK mogła mieć poważne konsekwencje. Jeśli nawet przez jakiś czas system by nie działał, to policjanci podczas kontroli drogowej nie sprawdziliby danych samochodu i kierowcy. Nie mogliby zatrzymać w systemie dowodu rejestracyjnego, a w urzędach mogły być kłopoty z zarejestrowaniem auta.
Ministerstwo Cyfryzacji i Centralny Ośrodek Informatyki informowały RMF FM o poranku, że przygotowują się do zapowiadanej próby sparaliżowania systemu CEPiK.
Minister Janusz Cieszyński mówił o dodatkowych zabezpieczeniach, a taką formę protestu diagnostów porównał do ataku hakerskiego DDoS, czyli przeciążania serwerów i danego systemu.
Dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski poinformował po godzinie 12:00, że akcja diagnostów nie sparaliżowała systemu CEPiK. Wszyscy użytkownicy ewidencji pojazdów i kierowców mają dostęp do baz danych - potwierdził nam minister Cieszyński.
Próba zablokowania systemu CEPiK to jedna z form protestu warszawskich diagnostów. Dziś większość stołecznych stacji kontroli pojazdów nie będzie wykonywać badań technicznych. Przedsiębiorcy działający w tej branży od dawna apelują do rządu o podniesienie opłat za przeglądy, które nie były zmieniane od 19 lat.
Jak podała Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów, protestować będzie ok. 70 ze 116 stacji kontroli pojazdów w Warszawie. Co ważne, ta liczba może się jeszcze zwiększyć, bo do akcji dołączają kolejne miejsca.
PISKP dostaje sygnały, że protestować chcą również stacje z innych regionów. Na razie nie podaje jednak konkretnych liczb pokazujących, jak będzie wyglądała środowa akcja poza Warszawą.
Diagności chcą, by opłata za badanie samochodu wzrosła - w obliczu inflacji - z obecnych 98 do 184 zł. Od wielu miesięcy przypominają o tym w pismach adresowanych do rządu.
Na stacji z 98 złotych zostaje ok. 64 złote. Po odliczeniu VAT-u i podatku dochodowego musi jeszcze pokryć pozostałe koszty: wynagrodzenie pracowników, podatek od nieruchomości, urządzenia, księgowość, serwis kas fiskalnych. Jak dobrze pójdzie to z takiego badania przedsiębiorcy, zostaje ok. 10 złotych - mówi Marcin Barankiewicz z Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów.
Jak ustalił reporter RMF FM, resort infrastruktury na razie nie planuje zmiany stawki za przegląd samochodu. Uzasadnia to tym, że cały czas powstają nowe stacje i diagności zawsze będą mieć pracę, bo badania okresowe są obowiązkowe.