Prawo pierwokupu przez państwo, a potem przez sąsiadów, średnie wykształcenie i wymóg osobistego uprawiania ziemi - te ograniczenia znajdą się w ustawie o obrocie gruntami. Ta niezwykle istotna ustawa ma stworzyć tamę przed ewentualnym wykupem taniej, polskiej ziemi przez cudzoziemców. Obawa przed wykupem ziemi to jeden z najważniejszych argumentów przeciwników integracji Polski z Unią Europejską.
Ludowcy, którzy są najbardziej przeciwni sprzedaży ziemi obcokrajowcom, wspominali o koncesjach na prowadzenie gospodarstwa rolnego. Na razie jednak takie rozwiązania nie wchodzą w grę. Wymagany może być jedynie zapis o prowadzeniu działalności gospodarczej. Zezwolenia – wydawane przez samorządy – będą obowiązywać za kilkanaście lat. Takie koncesje są stosowane w wielu krajach Unii Europejskiej. Profesor Marian Błażejczyk, ekspert unijnego prawa rolnego i autor ustawy, zapewnia, że od rolników – na razie – żadne zezwolenia nie będą wymagane, ale potrzebne będzie za to średnie wykształcenie rolnicze. Bez dyplomu rolnik nie dostanie np. preferencyjnego kredytu. Nie będzie to dotyczyć rolników po 55. roku życia. Im z kolei będzie się płacić jeśli zrezygnują z rolnictwa.
Ustawa, wzorując się na rozwiązaniach francuskich, ogranicza do pewnego stopnia prawo sprzedaży własnej ziemi obcokrajowcowi. Rolnik, który będzie chciał sprzedać ziemię, będzie musiał zgłosić swój zamiar Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Jeśli ta państwowa agencja nie będzie chciała kupić ziemi, to prawo pierwokupu przechodzi na sąsiadów. „Jeśli sprzedający grunt ma sąsiada, który chce ten grunt kupić, to temu sąsiadowi przysługuje pierwszeństwo” – powiedział RMF profesor Błażejczyk. To z kolei rozwiązanie włoskie. Niemcy czy Holendrzy, chcący kupić polską ziemię, będą musieli uprawiać ją osobiście i udowodnić, że w swoim kraju też są rolnikami. Prawdopodobnie wymagany też będzie stały pobyt w naszym kraju, ale na razie nie ma w tej sprawie szczegółowych wytycznych. Rząd zajmie się ustawą o obrocie gruntami już w najbliższy wtorek.
Różnie w różnych krajach podchodzi się do kwestii sprzedaży ziemi cudzoziemcom. Przykładowo Włosi nie mają w tej kwestii żadnych ograniczeń. Prawo włoskie traktuje tak samo obywatela tego kraju jak i obcokrajowca - to znaczy, by kupić tereny czy nieruchomości potrzebne są tylko pieniądze. Najlepszym tego przykładem jest Toskania, gdzie Brytyjczycy i Amerykanie masowo kupują posiadłości i nikt przeciwko temu nie protestuje.
foto Archiwum RMF
16:40