Polskie dowództwo po raz kolejny zmuszone było dziś poderwać myśliwce w związku z rosyjskimi atakami lotniczymi w Ukrainie. O poranku Dowództwo Operacyjne RSZ wydało komunikat w tej sprawie. W Ukrainie ogłoszono alarm powietrzny. W nalotach zginęły co najmniej cztery osoby.
"Uwaga, w związku z atakiem Federacji Rosyjskiej wykonującej uderzenia na obiekty znajdujące się między innymi na zachodzie Ukrainy, rozpoczęło się operowanie polskiego i sojuszniczego lotnictwa w naszej przestrzeni powietrznej" - podało w sobotę rano Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych.
Jak poinformowano w komunikacie, Dowódca Operacyjny RSZ uruchomił wszystkie dostępne siły i środki pozostające w jego dyspozycji, poderwane zostały dyżurne pary myśliwskie, a naziemne systemy obrony powietrznej i rozpoznania radiolokacyjnego osiągnęły stan najwyższej gotowości.
Trzy godziny później Dowództwo poinformowało o zakończeniu operowania wojskowego lotnictwa w polskiej przestrzeni powietrznej "w związku zaprzestaniem uderzeń lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej na Ukrainę".
"Uruchomione naziemne systemy obrony powietrznej i rozpoznania radiolokacyjnego powróciły do standardowej działalności operacyjnej. Informujemy, że nie zaobserwowano naruszenia przestrzeni powietrznej RP" - przekazano.
Dowództwo Operacyjne zapewniło, że Wojsko Polskie na bieżąco monitoruje sytuację na terytorium Ukrainy i pozostaje w stałej gotowości do zapewnienia bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej.
Co najmniej trzy osoby zginęły, a 10, w tym dziecko, zostało rannych w wyniku ataku rakietowego Rosji na Połtawę w środkowo-wschodniej części Ukrainy - powiadomiła w sobotę Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych tego kraju.
Pocisk uderzył w 5-kondygnacyjny blok, rujnując całą klatkę schodową. Na miejscu trwa akcja ratunkowa.
Rosjanie przeprowadzili w sobotę rano zmasowany atak z zastosowaniem rakiet, odpalonych z bombowców Tu-22 i Tu-95 oraz dronów uderzeniowych.
Pociski spadły na Charków na północnym wschodzie Ukrainy, gdzie zginęła jedna osoba, a cztery zostały ranne. Zaatakowane zostało także Zaporoże na południowym wschodzie kraju. Lokalne władze podały, że poszkodowana jest jedna osoba.
Siedem osób zostało rannych w wyniku rosyjskiego ataku rakietowego na Odessę na południu Ukrainy. Pociski uderzyły w zabytkowe centrum miasta i uszkodziły znany hotel. W epicentrum ataku byli norwescy dyplomaci - poinformował prezydent Wołodymyr Zełenski.
"Rosyjski atak rakietowy na Odessę, na historyczne centrum miasta. Wstępnie balistyka (pociski balistyczne - red.). Absolutnie celowy atak rosyjskich terrorystów. Na szczęście nie było ofiar. Są ranni, udzielono im pomocy. Wśród osób, które znajdowały się w epicentrum ataku, byli norwescy przedstawiciele dyplomatyczni" - napisał szef państwa ukraińskiego w Telegramie.
Rosjanie uderzyli w Odessę w piątek wieczorem. W godzinach nocnych Prokuratura Generalna Ukrainy poinformowała o siedmiu osobach rannych. "W centralnej części miasta zniszczony został budynek hotelu, powybijane zostały okna i uszkodzone fasady pobliskich budynków i lokali. Obecnie wiadomo, że siedem osób zostało rannych i hospitalizowanych" - oświadczyła prokuratura.