"Kuriozalną" nazwał przewodniczący komisji weryfikacyjnej Patryk Jaki wypowiedź Hanna Gronkiewicz - Waltz dotyczącą grzywien, którą na nią nałożono. Według niego prezydent Warszawy potwierdziła, że" zapłacą je mieszkańcy Warszawy", nie ona.
Chodzi o piątkową wypowiedź Hanny Gronkiewicz-Waltz. Odnosząc się do grzywien, która komisja weryfikacyjna nałożyła na nią (za to, że nie stawiła się na jej posiedzeniach - PAP) powiedziała, że wiceminister Jaki mija się nie tylko z prawdą, ale też z prawem. (...) Tak naprawdę to oni wyznaczyli, kto ma płacić tę grzywnę, to komisja napisała, że dotyczy to prezydenta Warszawy. W tym postanowieniu nie ma nawet mojego nazwiska, czyli nie osoba tylko funkcja ma płacić tę grzywnę - podkreśliła.
Jaki pytany o tę wypowiedź powiedział, że jest ona "kuriozalna". To bardzo ciekawe, ponieważ według pani prezydent wpadką jest działalność komisji, a wpadką nie była afera reprywatyzacyjna - podkreślił wiceminister. Wszyscy byliśmy przekonani, że pani prezydent organizuje dzisiaj konferencję, aby powiedzieć, że to jednak nie mieszkańcy Warszawy zapłacą kary grzywny. Pani prezydent nie tyle, że temu nie zaprzeczyła, ale potwierdziła, że to mieszkańcy Warszawy będą płacili - mówił Jaki.
Przewodniczący komisji dodał, że prezydent Warszawy nie potrafiła podczas konferencji odpowiedzieć na merytoryczne pytania. Nie potrafiła powiedzieć kompletnie nic o reprywatyzacji ulicy Siennej. Na pytanie co zrobiła przez trzy lata, żeby uratować działkę wartą ponad 22 mln w centrum miasta, nie potrafiła nic odpowiedzieć. Powiedziała tylko tyle, że ewentualnie za to jest odpowiedzialny jakiś urzędnik - zaznaczył.
Komisja weryfikacyjna uchyliła w piątek decyzję wydaną z upoważnienia prezydent Warszawy w sprawie działki przy dawnej ul. Siennej 29 i odmówiła przyznania prawa użytkowania wieczystego do niej Maciejowi M., który uzyskał je w 2012 r. Rozprawa w sprawie Siennej odbyła się 25 lipca. Wówczas komisja po raz czwarty nałożyła na Hannę Gronkiewicz-Waltz karę 3 tys. złotych za niestawienie się tam w charakterze świadka.
Łącznie prezydent stolicy ma już do zapłaty 12 tysięcy złotych.
To nie jest grzywna osoby Gronkiewicz-Waltz. To komisja weryfikacyjna nałożyła grzywnę na prezydenta miasta stołecznego Warszawy - oświadczyła prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Jak zaznaczyła, ona sama nie ma podstawy prawnej, by zapłacić grzywnę. Wcześniej szef komisji weryfikacyjnej Patryk Jaki "piramidalnym skandalem" nazwał fakt, iż kary za niestawiennictwo na rozprawach przed komisją prezydent Warszawy, mają zostać zapłacone z budżetu miasta.
Jak posłuchałam ministra (Patryka) Jakiego, to ręce opadły - powiedziała na konferencji prasowej. Po pierwsze (Jaki-PAP) mija się z prawdą, to jeszcze mija się z prawem, tak naprawdę to oni wyznaczyli, kto ma płacić tę grzywnę, to komisja napisała, że dotyczy to prezydenta Warszawy, w tym postanowieniu nie ma nawet mojego nazwiska, czyli nie osoba, tylko funkcja ma płacić tę grzywnę - powiedziała prezydent Warszawy.
On sam (Jaki-PAP) napisał i podpisał się pod tym postanowieniem, że to ma płacić prezydent, jakikolwiek prezydent, nieważne jakie ma nazwisko - stwierdziła. Ja nie mam podstawy prawnej (by płacić grzywnę-PAP) - powiedziała Gronkiewicz-Waltz.
Jak oceniła, grzywny nakładane przez komisję weryfikacyjną "ani to jest kara dla miasta, ani to nie jest kara dla osoby". Komisja weryfikacyjna uchyliła w piątek decyzję wydaną z upoważnienia prezydent Warszawy w sprawie działki przy dawnej ul. Siennej 29 i odmówiła przyznania prawa użytkowania wieczystego do niej Maciejowi M., który uzyskał je w 2012 r. Rozprawa w sprawie Siennej odbyła się 25 lipca. Wówczas komisja po raz czwarty nałożyła na Hannę Gronkiewicz-Waltz karę 3 tys. złotych za niestawienie się tam w charakterze świadka.
Łącznie prezydent stolicy ma już do zapłaty 12 tysięcy złotych. O tym, że to nie sama Gronkiewicz-Waltz, a ratusz ureguluje te należności, informował w czwartek członek komisji weryfikacyjnej Sebastian Kaleta (PiS). Jak mówił, wynika tak z pisma, które prezydent wystosowała do komisji.
Hanna Gronkiewicz-Waltz poinformowała, że to Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie zbada odwołanie prezydent stolicy od decyzji o ukaraniu jej 12 tys. zł grzywny za niestawianie się przed komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji.
Prezydent powiedziała w piątek dziennikarzom, że najpierw komisja napisała jej, że odwołanie od grzywny składa się do niej, a potem - że nie do niej, ale do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Sama komisja niech się trochę zorientuje, co pisze, do kogo pisze i jakie ma kompetencje - dodała.
Ponieważ złożyliśmy do WSA odwołanie, w związku z tym to sąd administracyjny, nie komisja, nie ja i nie prezydent, zdecyduje, kto ma zapłacić i czy ma w ogóle płacić - powiedziała, podkreślając, że "nie będzie wpadek pana (Patryka) Jakiego traktowała w sposób ulgowy". Niech on się trochę nauczy; ja rozumiem, że to potrwa, bo on jest politologiem z wykształcenia i na prawie się w ogóle nie zna i dlatego uważa, że jak jest +wola polityczna+, to takie jest prawo, ale tak jeszcze nie jest - zaznaczyła.
Według Gronkiewicz-Waltz, "jako politologa bardzo zabolało pana Jakiego, że my mamy prawników w ogóle". Dodała, że urząd miasta od wielu lat publikuje umowy, które zawiera z prawnikami. I mam nadzieję, że też wszystkie umowy publikuje minister sprawiedliwości, które zawiera z prawnikami - oświadczyła, skoro - jak dodała - komisja ma "jakichś pracowników" oraz "jakieś zewnętrzne opinie".
Prezydent zaznaczyła, że biuro prawne urzędu miasta "jest bardzo skromne" i liczy 44 radców prawnych. Dodała, że miasto prowadziło w 2016 roku 3100 spraw sądowych i 4000 niesądowych. Tylko do trudnych spraw wynajmujemy prawników z zewnątrz - zastrzegła Gronkiewicz-Waltz. Według niej "byłoby niefrasobliwością, gdybyśmy tego nie robili".
(ph)