Budynki należące do armii są w fatalnym stanie, wojskowy transport ma często 20 i więcej lat, a ochrona jednostek często nie spełnia swojego zadania. To wnioski z opublikowanego właśnie raportu NIK na temat stanu modernizacji armii.
NIK alarmuje, że co piąty z wojskowych budynków wymaga poważnego remontu, w tym wymiany elementów konstrukcyjnych. Niektóre wyłączono już z użytkowania bo zagrażały bezpieczeństwu ludzi.
Mimo że nakłady na wojsko rosną, według szefa NIK faktyczny wzrost nakładów na modernizację armii jest właściwie niezauważalny. Ponad połowa garnizonów podległych Dowództwu Generalnemu Rodzajów Sił Zbrojnych nie posiadała czynnych strzelnic, umożliwiających szkolenie żołnierzy. Aby ćwiczyć strzelanie, żołnierze musieli jeździć do innych jednostek - mówi prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski. W takiej sytuacji trudno mówić o utrzymywaniu zdolności bojowej przez armię.
Jak podaje NIK, zaległości w przeprowadzaniu remontów są związane z niezabezpieczeniem środków na sfinansowanie zgłaszanych przez jednostki potrzeb remontowych. Ograniczenie środków na inwestycje i remonty skutkowało w dłuższej perspektywie tym, że nie były wykonywane zalecenia wynikające z kontroli stanu technicznego budynków.
NIK wskazał w raporcie, że kompletem sprzętu i wyposażenia dysponowały jedynie dwie spośród 12 jednostek wojskowych, które zostały objęte kontrolą.
Okazuje się również, że sprzęt transportowy w wybranych jednostkach używany jest od ponad 20 a nawet 40 lat. Niejednokrotnie sprzęt osiągnął swój limit użytkowania, a mimo to wciąż był wykorzystywany.
Zdaniem NIK, działania szefa MON zmierzające do zastąpienia starego sprzętu transportowego nowym były niewystarczające.
Izba podała również, że ochrona jednostek często nie spełnia swojego zadania.
(ł)