Rozbój z użyciem broni palnej - taki zarzut usłyszał mężczyzna, który w poniedziałek wraz z kompanem napadł na bank w Sosnowcu. Jego wspólnik został postrzelony przez policjanta, zmarł w szpitalu.

Do napadu doszło w poniedziałek po południu przy ul. Braci Mieroszewskich w Sosnowcu. Do oddziału banku weszli dwaj mężczyźni z twarzami zasłoniętymi chustami. Mierząc do obsługi z broni, zażądali wydania pieniędzy. Atak zauważyli jednak policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu, którzy pełnili w pobliżu służbę. Wbiegli do placówki i wezwali przestępców do odrzucenia broni.

Jak informowała śląska policja, jeden z napastników podporządkował się ich poleceniom, zaś drugi odwrócił się w ich kierunku mierząc do nich z rewolweru. Policjant strzelił ostrzegawczo w podłogę, a gdy to nie poskutkowało, oddał strzały w kierunku sprawcy.

Funkcjonariusze udzielili rannemu pomocy przedmedycznej, a wezwana na miejsce karetka pogotowia zabrała go do szpitala. Tam zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Dokładną przyczynę jego śmierci wskaże sekcja zwłok.

Sprawcami okazali się mieszkańcy Mysłowic w wieku 33 i 27 lat, notowani wcześniej za przestępstwa rozbójnicze. Według policji, jest prawdopodobne, że mieli już na koncie kilka podobnych napadów.

Prokuratura wszczęła w związku z poniedziałkowymi wydarzeniami dwa postępowania. Jedno dotyczy samego napadu i właśnie w tym postępowaniu postawiono zarzut zatrzymanemu napastnikowi. Mężczyźnie grozi teraz do 15 lat więzienia. Prokuratura wysłała też do sądu wniosek o tymczasowy areszt dla niego.

Drugie postępowanie dotyczy przebiegu policyjnej interwencji i śmiertelnego postrzelenia drugiego z napastników.

(edbie)