Jan Kanthak nie wykluczył, że Prawo i Sprawiedliwość przygotuje zmiany w prawie, jeśli Marian Banaś nie podda się do dymisji. Według posła Prawa i Sprawiedliwości możliwa jest na przykład zmiana konstytucji. Szef Najwyższej Izby Kontroli w dzisiejszym oświadczeniu przekazał, że zamierza trwać na swoim stanowisku.
Wydaje mi się, że dobrze by było, gdyby jednak (Marian Banaś - przyp. RMF FM) podał się do dymisji, bo (...) to, co zapewne znajduje się w raporcie (CBA - przyp. RMF FM), wskazuje na bardzo uprawdopodobnione nieprawidłowości, które powodują, że nie powinien pełnić tej funkcji - powiedział Kanthak dziennikarzom, komentując oświadczenie szefa NIK.
Według posła PiS w sytuacji, kiedy Banaś nie podał się do dymisji, przygotowane zostaną zapewne rozwiązania legislacyjne, które pozwolą odwołać go z zajmowanej funkcji. Nie chciałbym tutaj przesądzać o tym, pożyjemy zobaczymy - zaznaczył poseł PiS.
Polityk mówił, że w grę wchodzi m.in. zmiana konstytucji. W mojej ocenie, jeśli jest większość konstytucyjna, która umożliwi zmianę konstytucji, to jest wystarczające, aby taką zmianę przeprowadzić i później zmienić ustawę, która pozwoliłaby na przeprowadzenie zmiany prezesa NIK - powiedział Kanthak.
Pytany o ubiegłotygodniowe stanowisko marszałek Sejmu Elżbiety Witek, że do odwołania Banasia nie potrzeba zmiany konstytucji, a jedynie np. ustawy o NIK, polityk powiedział: Są różne spojrzenia na tę kwestię, nie chciałbym tutaj przesądzać; na pewno będziemy badać i analizować tę sprawę, żeby doprowadzić do pozytywnego rozstrzygnięcia.
Konstytucjonalista profesor Ryszard Piotrowski w rozmowie z reporterem RMF FM Patrykiem Michalskim wskazał jednak, że rozwiązania rozpatrywane przez Prawo i Sprawiedliwość mogą być niezgodne z ustawą zasadniczą. Podkreślił, że ewentualne wpisanie do konstytucji przepisu uzależniającego prezesa NIK od większości parlamentarnej "mogłoby znaleźć w państwie prawnym zastosowanie dopiero do prezesa NIK - wskazanego przez Sejm za zgodą Senatu - w kolejnej już kadencji".
Mówiąc o ewentualnym odwołaniu prezesa Najwyższej Izby Kontroli tłumaczył, że istnieją dwie drogi: Albo przez postępowanie przez sądem i prawomocny wyrok sądu, albo przez postępowanie przed Trybunałem Stanu. W obu przypadkach to odwołanie przez Sejm za zgodą Senatu.
Na pytania dot. prezesa NIK-u odpowiedział również szef klubu PiS, Ryszard Terlecki: Słyszeliśmy tak, będzie trwał, musimy poczekać na wyniki śledztwa, też zastanowić się, czy są jakieś inne możliwości prawne.
Dziś opublikowaliśmy oświadczenie Mariana Banasia, w którym prezes NIK-u zadeklarował, że jeśli zajdzie taka potrzeba "jest gotów zrzec się immunitetu prezesa NIK". Wyjaśnił, że był gotów "złożyć urząd prezesa NIK". Z przykrością stwierdziłem jednak, że moja osoba stała się przedmiotem brutalnej gry politycznej. (...) Jako prezes Izby nie mogę pozwolić, by stała się ona przedmiotem politycznych rozgrywek i targów. Nie. Na to zgody nie będzie zgody - stwierdził.
Marian Banaś podkreślił też, że ze będzie zdecydowanie stawał w obronie swojego dobrego i imienia i swojej rodziny.
Problemy prezesa Najwyższej Izby Kontroli pojawiły się wraz z publikacją reportażu "Superwizjera TVN" o hotelu na godziny prowadzonym w należącej do Mariana Banasia kamienicy przy ul. Krasickiego w Krakowie. Biznes prowadzili tam bracia K., znani w stolicy Małopolski przestępcy.
Reportaż nagłośnił również sprawę niejasności w oświadczeniach majątkowych szefa NIK, których kontrolę prowadziło już wtedy Centralne Biuro Antykorupcyjne. Po jej zakończeniu Agenci skierowali sprawę - z powodu stwierdzonych "nieprawidłowości" - do prokuratury.
Wczoraj Prokuratura Regionalna w Białymstoku wszczęła śledztwo dotyczące m.in. podejrzeń nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych Mariana Banasia.