Trudna sytuacja w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Pięciu z sześciu lekarzy specjalistów złożyło tam wypowiedzenia. Domagają się podwyżek od szefostwa Instytutu. Brak medyków oznaczałby konieczność zamknięcia przeciążonego oddziału.
Uważam postulaty moich lekarzy za uzasadnione - mówi w rozmowie w RMF FM kierująca kliniką psychiatrii dzieci i młodzieży Barbara Remberk.
Ile czasu zostało na negocjacje? Jak informuje reporter RMF FM Paweł Balinowski, teoretycznie trzy miesiące, bo taki jest okres wypowiedzenia. Praktycznie - psychiatrzy mogą wcześniej znaleźć pracę, np. w sektorze prywatnym, wiedząc, że na wyższe pensje nie ma szans.
Dyrekcja instytutu poprosiła o wsparcie finansowe resort zdrowia, bo pieniędzy na podwyżki w kasie nie ma. Sytuacja jest trudna, miejsc w klinice jest 28, a pacjentów około 40. To zresztą problem całego kraju.
Ta sytuacja tak systematycznie, ale bardzo szybko się pogarsza od początku września. Niemal wszystkie oddziały w Polsce są przepełnione - opisuje Barbara Remberk, szefowa kliniki i jednocześnie krajowa konsultant w dziedzinie psychiatrii dziecięcej.
Warto dodać, że chodzi o najtrudniejszych, pilnych pacjentów, np. po próbach samobójczych.