Mimo rządowej interwencji masło nadal drożeje. W styczniu jego cena była niemal o 30 proc. wyższa niż rok wcześniej. A to jeszcze nie koniec - czytamy w poniedziałkowym wydaniu "Rzeczpospolitej". Zdaniem analityków na Wielkanoc cena masła może wzrosnąć do 12 zł.
Dziennik podaje, że w styczniu w sklepach kostka masła kosztowała średnio 7,6 zł (dla porównania: przed rokiem 5,9 zł). Dodatkowo o 11,6 proc. spadła liczba promocji na ten produkt - wynika z opracowania UCE Research, Hiper-Com Poland i Grupy Blix w oparciu o analizę danych o cenach masła z 540 sklepów. "Rzeczpospolita" poznała je jako pierwsza.
Produkt mocno drożeje od miesięcy i to mimo grudniowej rządowej interwencji na rynku. Sprzedaż masła z zapasów nie pomogła. Ceny idą w górę w całej Europie - wskazuje gazeta.
Masło - jak podaje gazeta - drożeje m.in. z powodu rosnących cen skupu mleka. W grudniu 2024 r. cena wyniosła blisko 260 zł za hektolitr i była wyższa o ponad 22 proc. niż w grudniu 2023 r. Według analityków koszt mleka poszedł w górę na skutek rosnących cen pasz dla krów, droższej energii elektrycznej wykorzystywanej w gospodarstwach, wysokich cen paliw czy kosztów pracowniczych.
Zdaniem ekspertów ceny masła będą nadal rosnąć. Co do prognoz, to przyszedł czas na wyznaczenie nowego progu psychologicznego - 12 zł w cenie regularnej i nie mniej niż 8,99 zł w promocji. Myślę, że ten poziom osiągniemy do Wielkanocy - mówi Piotr Biela z Grupy Blix.
W styczniu sieci handlowe zorganizowały o 11,6 proc. mniej promocji na masło niż rok wcześniej.
Jeśli obecne tendencje inflacyjne oraz wzrost kosztów produkcji utrzymają się, liczba promocji może nadal spadać. W przypadku stabilizacji kosztów surowców i większej konkurencji między sieciami promocje mogą wrócić na wyższy poziom. Kluczowe będzie obserwowanie strategii największych graczy na rynku oraz zmian w strukturze kosztów produkcji - dodaje Julita Pryzmont z agencji Hiper-Com Poland.
Jak ustalił dziennikarz RMF FM Jakub Rybski, rząd nie planuje kolejnej interwencji na rynku masła.
Przede wszystkim politycy zdają sobie sprawę, że poprzednia interwencja nie poszła tak, jak planowano. W połowie grudnia Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych, by opanować ceny, ogłosiła przetarg na sprzedaż ok. 1000 ton masła, co było pokłosiem decyzji samego premiera Donalda Tuska.
Ceny od tego nie zmalały, a polskie masło trafiło nie na polskie, lecz czeskie stoły.
Jak usłyszał nasz dziennikarz od posłów Koalicji Obywatelskiej, kolejna interwencja mogłaby przynieść więcej szkody, niż pożytku i napędzić maślanych spekulantów. Właśnie dlatego tym razem rządzący wolą się wstrzymać z pochopną decyzją i poczekać.