"Troskliwy, zawsze starał się czymś mnie zainteresować. Kiedy przychodzili do nas goście z dziećmi, starał się, żeby te dzieci się nie nudziły, żeby miały jakieś intelektualne zagadki do rozwiązania" - tak matematyka i kryptologa Mariana Rejewskiego, który wraz z Jerzym Różyckim i Henrykiem Zygalskim złamał szyfr Enigmy, wspomina jego córka Janina Sylwestrzak. Mówiąc o zasługach ojca, podkreśla: "Myślę, że kiedy po wojnie przyjechał do Polski, nie miał pełni wiedzy o tym, jak wiadomości odczytywane w Bletchley Park były wykorzystywane".
Fascynująca historia ma swój początek w 1930 roku. Trzej młodzi matematycy: Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski zostali wówczas, po ukończeniu kursu dla kryptologów zorganizowanego na Uniwersytecie Poznańskim, zatrudnieni w Biurze Szyfrów Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Mieli rozpracować tajemnicę działania niemieckiej elektromechanicznej maszyny szyfrującej Enigma.
Złamanie szyfru uważano wówczas za niemożliwe. Polacy osiągnęli sukces dzięki zastosowaniu metody matematycznej zamiast lingwistycznej. Na ten pomysł wpadł ppłk Maksymilian Ciężki z Biura Szyfrów.
Pierwsze informacje przesyłane za pośrednictwem maszyny Rejewski, Różycki i Zygalski odczytali w 1932 roku. Później zaprojektowali kopię maszyny szyfrującej, a egzemplarze tego urządzenia powstawały w warszawskiej Wytwórni Radiotechnicznej AVA. Kilka połączonych ze sobą maszyn tworzyło tzw. bombę kryptologiczną, przeznaczoną do automatycznego łamania niemieckiego szyfru.
Odkrycie polskich matematyków stało się podstawą dalszych prac specjalistów brytyjskich nad deszyfryzacją. Latem 1939 roku polskie władze wojskowe przekazały do Francji i Wielkiej Brytanii egzemplarze kopii Enigmy wraz z informacjami dotyczącymi złamanego szyfru.
We wrześniu 1939 roku Rejewski, Różycki i Zygalski ewakuowali się przez Rumunię do Francji. Różycki zginął w styczniu 1942 roku na statku, który zatonął w tajemniczych okolicznościach na Morzu Śródziemnym. Dwaj pozostali matematycy nadal zajmowali się niemieckimi szyframi, pracując w jednostce Wojska Polskiego w Wielkiej Brytanii.
Prace nad łamaniem kolejnych wersji i udoskonaleń szyfru Enigmy kontynuowano w brytyjskim ośrodku kryptologicznym w Bletchley Park.
Zdaniem historyków, dzięki temu, że alianci znali informacje przesyłane przez Enigmę, II wojna światowa trwała mniej więcej o 2-3 lata krócej.
8 maja, w 70. rocznicę zakończenia II wojny światowej, placówkom warszawskiego Zespołu Szkół Społecznych, prowadzonego przez Społeczne Towarzystwo Oświatowe, nadano imię "Polskich Matematyków Zwycięzców Enigmy". Gościem uroczystości była córka Mariana Rejewskiego, Janina Sylwestrzak.
Jak wspomina w rozmowie z reporterem RMF FM Pawłem Balinowskim, początkowo rodzina Mariana Rejewskiego, który wrócił do kraju w 1946 roku, nie zdawała sobie sprawy z tego, czym się on zajmował.
Rodzice coś tam między sobą rozmawiali, to do mnie czasami dochodziło, ale rozmawiali w innym języku, żebym nie rozumiała: czasami po francusku, czasami po niemiecku, czasami po angielsku. Ja się oburzałam, a jak usłyszałam niemiecki, to im tam od Szwabów wrzucałam - opowiada.
Moja mama też nie wiedziała, jakie szyfry łamał. On tego nie mówił, bo sam tego nie pamiętał. Ustawiali (Rejewski, Różycki i Zygalski - red.) klucze na dany dzień i przekazywali do dekryptażu innej ekipie. Właściwie nie uczestniczyli w tym, co się z tym dalej stanie. Potem dochodziły do niego jakieś informacje, co było w jakim stopniu wykorzystywane, ale to było już po wojnie i tego dowiedział się częściowo również z książki gen. Bertranda - wyjaśnia Janina Sylwestrzak. Myślę, że ojciec, kiedy po wojnie przyjechał do Polski, nie miał pełni wiedzy o tym, jak wiadomości odczytywane już wtedy w Bletchley Park były wykorzystywane, w jakim zakresie - dodaje.
Pytana, jakim ojcem był Marian Rejewski, Janina Sylwestrzak przyznaje z uśmiechem, że miała "z nim różne takie ścięcia, ale nigdy nie były jakieś istotne". Zawsze był dla mnie wzorem, skarbnicą wiedzy. Nie było rzeczy - w moich oczach - których by nie wiedział. Ale spotykam się ze zdaniami innych osób, które też tak swoich rodziców widziały - uśmiecha się.
Troskliwy, zawsze starał się czymś mnie zainteresować. Kiedy przychodzili do nas goście z dziećmi, starał się, żeby te dzieci się nie nudziły, żeby miały jakieś intelektualne zagadki do rozwiązania - żeby niekoniecznie tylko w piłkę grać, bo nie było wtedy nawet warunków, żeby w tą piłkę grać, mieszkania były ciasne - wspomina. Cały czas wszystko było jakoś zawsze inne niż w innych domach - dodaje.
Żył z tą swoją wiedzą w pełni świadomie, ale do wieku emerytalnego właściwie nic z tym nie mógł zrobić. Dopiero gdy był już na emeryturze, napisał wspomnienia z pracy w Biurze Szyfrów. (...) Życie zaczęło się jakby dla niego po prawie siedemdziesiątce - podkreśla Janina Sylwestrzak.
W 2000 roku Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski zostali pośmiertnie odznaczeni Krzyżami Wielkimi Orderu Odrodzenia Polski.