Sąd podjął decyzję o trzymiesięcznym areszcie dla Zbigniewa Maja. Byłemu szefowi policji postawiono zarzuty przestępstw skarbowych, gospodarczych oraz wpływania na przebieg i utrudniania śledztw. Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.
Zbigniewa Maja, komendanta głównego policji w latach 2015-2016, zatrzymano w sobotę na lotnisku Chopina w Warszawie. Mężczyzna wpadł w ręce funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego po wyjściu z samolotu, którym przyleciał ze Sri Lanki.
Po wykonaniu "niezbędnych czynności procesowych", które polegały na przeszukaniach oraz zabezpieczeniu dowodów na potrzeby prowadzonego postępowania, były szef policji został przewieziony do Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, gdzie został przesłuchany.
Śledczy postawili Zbigniewowi Majowi pięć zarzutów w śledztwie dotyczących grupy przestępczej dokonującej oszustw podatkowych w obrocie olejami i ich utylizacji. Były szef policji złożył wyjaśnienia, ale nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.
W niedzielę Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu przekazała, że wobec Maja zastosowano trzymiesięczny areszt. "W dniu 2 marca 2025 roku Sąd Rejonowy dla Wrocławia - Śródmieścia uwzględnił wniosek Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu i zastosował wobec Zbigniewa M. tymczasowe aresztowanie na okres 3 miesięcy" - poinformowano w komunikacie.
Decyzję o zastosowaniu trzymiesięcznego aresztu wobec Maja sąd uzasadnił tym, że zebrany materiał dowodowy uprawdopodabnia dokonanie czynów zarzucanych podejrzanemu. Dodatkowo uznano, że inne środki niż areszt nie zabezpieczą postępowania. To jednak nie wszystko. Sąd ocenił, że z uwagi na między innymi charakter stawianych zarzutów istnieje uzasadniona obawa, że podejrzany będzie mataczył, a także że może ukryć się lub uciec przed wymiarem sprawiedliwości z uwagi na grożącą mu surową karę pozbawienia wolności - powiedział reporterowi RMF FM Krzysztofowi Zasadzie Marek Poteralski z Sądu Okręgowego we Wrocławiu.
Obrońcy Zbigniewa Maja całkowicie nie zgadzają się z postanowieniem sądu. Już zapowiedzieli, że złożą zażalenie na tę decyzję; dodali, że ich klient nie tylko nie powinien trafić do aresztu, ale także w ogóle nie powinien usłyszeć zarzutów. Poinformowali, że "zastosują wszystkie środki prawne, aby areszt wobec Zbigniewa M. został uchylony".
Mec. Michał Gajda w rozmowie z Krzysztofem Zasadą stwierdził, że komunikaty prokuratury o śledztwie mogą wprowadzać w błąd co do udziału jego klienta w całej aferze. Mogę tylko powiedzieć, że nie o to chodzi, o czym informuje prokuratura - powiedział.
Zasłaniając się tajemnicą, stwierdził jedynie, że prokuratura postawiła jego klientowi zarzuty w związku z działalnością gospodarczą, którą realizuje od czasu, gdy przestał być szefem policji. Prowadził kancelarię bezpieczeństwa, zajmował się szeroko pojmowanym bezpieczeństwem i jakby w związku z tą jego aktywnością prokuratura doszła do przekonania, że doszło do pewnych nieprawidłowości, które w ocenie prokuratury można zakwalifikować jako działanie przestępcze - powiedział mec. Michał Gajda.
To ponowne zatrzymanie Zbigniewa Maja, bowiem do pierwszego doszło w maju 2018 r. Prokuratura Krajowa poinformowała wówczas, że w okresie od 1 stycznia do 10 lutego 2016 roku, a więc wtedy, gdy sprawował funkcję komendanta głównego policji, "ujawnił trzem nieuprawnionym osobom informacje dotyczące zrealizowanych i planowanych do wykonania czynności, które zmierzały do ustalenia okoliczności popełnionych przestępstw". "Ujawniając te informacje, Zbigniew M. działał na szkodę interesu publicznego i narażał na szkodę interesu prowadzonych postępowań" - podawała PK.
Prokuratura Krajowa poinformowała też, że przekazywane przez Maja informacje obejmowały dwa śledztwa: nadzorowane przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie przeciwko Kajetanowi P. oraz nadzorowane przez Prokuraturę Rejonową w Garwolinie przeciwko Luizie K. "Osoby, przeciwko którym toczyły się te postępowania, zostały oskarżone o zabójstwo" - podano wówczas.
PK wskazała, że Maj nakłaniał byłych dyrektorów delegatur CBA do przekroczenia uprawnień służbowych i ujawnienia informacji niejawnych związanych z prowadzonymi czynnościami operacyjno-rozpoznawczymi.
"Zarzuty ujawnienia informacji niejawnych dotyczących realizowanych czynności operacyjno-rozpoznawczych usłyszał Krzysztof A., który w okresie wskazanym w zarzucie sprawował funkcję Dyrektora Delegatury w Poznaniu Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz Jacek L., który o przekazanych informacjach dowiedział się w czasie pełnienia funkcji Dyrektora Delegatury w Łodzi Centralnego Biura Antykorupcyjnego" - podawała PK.
W 2021 r. do warszawskiego sądu trafił akt oskarżenia w tej sprawie. 14 lutego 2023 r. w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa ruszył proces byłego komendanta oraz dwóch byłych dyrektorów delegatur CBA. Toczył się on z wyłączeniem jawności.