Sprawie stworzenia stałej bazy wojsk amerykańskich w Polsce przyglądamy się bardzo uważnie. Staramy się zrozumieć i przeanalizować, jak mogłaby wpisać się w amerykańską politykę obrony i odstraszania w regionie – mówi RMF FM Georgette Mosbacher, Ambasador USA w Polsce. Jej zdaniem „Polska otrzyma wiele z tego, czego oczekuje. Siła militarna Polski jest po prostu w interesie obu naszych krajów”. W rozmowie z Grzegorzem Jasińskim Ambasador Mosbacher deklaruje, że ma plan działań na rzecz wprowadzenia Polski do programu bezwizowego.
Grzegorz Jasiński, RMF FM: Pani Ambasador, dziękuję za przyjęcie naszego zaproszenia.
Ambasador Georgette Mosbacher: To przyjemność. Dziękuję za zaproszenie...
Mija miesiąc od spotkania prezydentów Donalda Trumpa i Andrzeja Dudy w Waszyngtonie, w Białym Domu, a także podpisania wspólnej amerykańsko-polskiej deklaracji. To dokument bardzo ważny z punktu widzenia pani misji. Wie pani dokładnie, co trzeba zrobić...
To prawda. Zanim wyjechałam z Waszyngtonu, by objąć placówkę w Warszawie, prezydent bardzo jasno powiedział mi, jakie będą nasze priorytety.
Wasz kraj wydaje na obronność założone 2 proc. PKB, inwestuje w swoje własne bezpieczeństwo, to bardzo budujące. Moim zadaniem jest też zapewnienie, że amerykańskie firmy są tu w Polsce traktowane uczciwie, działają w warunkach równej konkurencji. Od odzyskania niepodległości Ameryka zainwestowała w Polsce 47 miliardów dolarów, Polska się rozwija, jest istotnym rynkiem w tym regionie. Ze swymi blisko 40 milionami obywateli, rosnącą w siłę klasą średnią, wysokim poziomem edukacji, niską inflacją, wzrostem gospodarczym na poziomie 5 proc. to jest szczególne miejsce, gdzie warto inwestować.
Moim zdaniem Polska jest w tej właśnie chwili na krawędzi stania się prawdziwą potęgą w regionie. Nie tylko zresztą w regionie. Polska może stać ramię w ramię z Niemcami i Francją w Unii Europejskiej. Polska zajmuje należne jej, kierownicze miejsce i dla Stanów Zjednoczonych jest istotnym sojusznikiem. Moim zadaniem jest zapewnienie, że nasza flaga będzie tu powiewać obok waszej, na dowód, że jesteśmy wiarygodni.
Ważnym elementem deklaracji prezydentów był temat bezpieczeństwa energetycznego. Ostatnie dni przyniosły tu nieco dobrych informacji...
To bardzo dobre wieści. Wczoraj rano, przed przyjazdem do Krakowa, byłam obecna przy podpisaniu bardzo ważnego, długoterminowego porozumienia dotyczącego importu przez Polskę z USA skroplonego gazu LNG, w bardzo konkurencyjnej cenie. To w jeszcze większym stopniu pomoże Polsce uzyskać energetyczną niezależność.
Można to uznać za skutek podpisania tej deklaracji, jej pierwsze owoce?
Myślę, że można tak powiedzieć. A to dopiero początek. Polska podjęła tu pewne działania, zbudowała terminal LNG, ma gotową infrastrukturę, by importować LNG i my postrzegamy Polskę jako przyszły energetyczny hub, eksportera gazu LNG do innych krajów regionu. Mówiąc krótko, Polska podjęła pewne własne kroki, a spotkanie w Waszyngtonie tylko wzmocniło nasze zaangażowania w sprawę jej energetycznego bezpieczeństwa.
Chciałbym wrócić jeszcze na chwilę do spotkania prezydentów Trumpa i Dudy w Białym Domu. Obserwowała je pani z niezwykłej perspektywy. Zna pani prezydenta Trumpa od dawna. Przyjaźnicie się, wie pani, czy po objęciu urzędu się zmienił. Jak z tego punktu widzenia opisałaby pani klimat tych rozmów?
Musicie państwo wiedzieć, że to nie ogranicza się do prezydenta Trumpa. Zanim prezydent Duda przyjechał do Waszyngtonu, miał już poważne poparcie w Kongresie Stanów Zjednoczonych, także w Departamencie Stanu. Prezydent czytelnie zadeklarował, że Polska jest wiarygodnym sojusznikiem i powinniśmy wzmocnić nasze związki na każdym szczeblu, także między ludźmi, że mamy wspólne wartości, które nas zbliżają i wspólną historię. To spotkanie było bardzo ciepłe, nie tak formalne, jak z innymi przywódcami państw. Między prezydentem Dudą i prezydentem Trumpem wyraźnie jest coś na kształt braterstwa. I widać na zdjęciu, że tu jest bliska przyjaźń.
Przed miesiącem po raz pierwszy usłyszeliśmy hasło "Fort Trump". Czy ma pani wrażenie, że stało się w Stanach Zjednoczonych znane? Pojawiło się wiele komentarzy ekspertów na temat możliwości budowy amerykańskiej bazy w Polsce. Czy sądzi Pani, że Amerykanie wiedzą, dlaczego dla Polaków to tak ważne?
Nie sądzę, szczerze mówiąc, by akurat hasło "Fort Trump" było najważniejsze. Po prostu zostało rzucone. Natomiast z całą pewnością sprawie stworzenia stałej bazy przyglądamy się bardzo uważnie. Staramy się zrozumieć i przeanalizować, jak mogłaby wpisać się w amerykańską politykę obrony i odstraszania w regionie. Wiem, że USA chcą zrobić wszystko co w naszej mocy, by nasze relacje wzmocnić, by wzmocnić ich znaczenie w NATO. Mogę powiedzieć, że sprawa ma duże poparcie. Czym to się finalnie zakończy, nie wiem, ale w ciągu kilku miesięcy czegoś się dowiemy.
W deklaracji wiele czytamy o współpracy gospodarczej, choćby w dziedzinie innowacji. Ma pani własne doświadczenie jako kobieta, która osiągnęła sukces w biznesie. Prawdopodobnie może pani to doświadczenie w czasie misji w Polsce wykorzystać.
Mam nadzieję. Moja cała kariera była związana z biznesem, poszłam na emeryturę dopiero trzy lata temu. To dało mi tę wielką szansę, największy honor w moim życiu, by służyć mojemu krajowi tu w Polsce. To bardzo ekscytujące być tu właśnie teraz, kiedy Polska zajmuje swoje miejsce jako rzeczywiście silny kraj. Jako osoba związana z biznesem zawsze byłam skoncentrowana na wynikach, na tym, by osiągać rezultaty, coś załatwić. To trochę różni się od normalnej polityki, ale myślę, że prezydent Trump jako biznesmen, też to docenił. Jeśli zobaczy się jego sukcesy, to, co udało mu się osiągnąć, a czego w normalnych warunkach nie udawało się załatwić, widać, że naprawdę koncentrujemy się na wynikach. Jestem zdeterminowana do działania na rzecz umocnienia naszych relacji i osiągnięcia namacalnych efektów współpracy z polskimi władzami.
Oczywiście współpraca, w tym wypadku polsko-amerykańska jest łatwiejsza, jeśli ludzie nie muszą występować o wizy. Muszę panią, jako nowego ambasadora, o to zapytać. Czy sądzi pani, że za jej misji tu w Polsce problem zostanie rozwiązany? Lub rozwiąże się sam?
Powiem tak. Jestem ambitna. Nie lubię przegrywać. Nie mogę usprawiedliwić faktu, że nie byliście dotąd objęci programem bezwizowym. Powinniście być. Moje stanowisko w tej sprawie jest bardzo jasne, ale to nie wystarczy. Wiem, że sprawa zyskała teraz należną jej uwagę na wysokim szczeblu w Waszyngtonie.
Świętujemy akcję "100 lat razem", właśnie z tej przyczyny jest pani w Krakowie. Weźmie pani udział w koncercie na cześć Herberta Hoovera. Można powiedzieć, że na swój sposób otwiera pani drugie stulecie polsko-amerykańskich stosunków dyplomatycznych...
To bardzo podniecające, zanim tu nie przyjechałam nie zdawałam sobie z tego sprawy. Będę zawsze brała to pod uwagę. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogę uczestniczyć dziś wieczorem w tych obchodach. Herbert Hoover był 31. prezydentem USA, z tego co wiem, był w Polsce wiele razy, był wielkim działaczem humanitarnym zarówno po I, jak i II wojnie światowej poświęcił się między innymi dostarczaniu potrzebującym żywności i ubrań. Mam nadzieję, że uda nam się tę tradycję kontynuować, dlatego jestem dziś w Krakowie.
Na koniec muszę zapytać o naukę polskiego. Deklarowała pani wolę nauki naszego języka. Jak idzie?
Ach, wolałabym, żeby mnie o to jednak nie pytać. Potrafię powiedzieć "dziękuję". Czy to brzmi w miarę poprawnie?
Tak.