Minister sprawiedliwości utworzy specjalny zespół złożony z urzędników resortu oraz przedstawicieli związków działających w więziennictwie, który ma opracować rozwiązania poprawiające sytuację funkcjonariuszy tej służby. Jak dowiedział się reporter RMF FM, to główny efekt spotkania związkowców z szefostwem ministerstwa, dotyczącego bezpieczeństwa strażników po ostatniej fali ataków ze strony osadzonych.
Kierownictwo resortu zapewniło, że zrobi wszystko, aby każdy atak na funkcjonariusza spotkał się ze zdecydowaną reakcją. Chodzi o bezwzględne egzekwowanie odpowiedzialności dyscyplinarnej, a także karnej.
Każda taka napaść na funkcjonariusza będzie dokładnie badana i będą stosowane wszelkie środki prawne, czyli zarówno będzie stosowane karanie dyscyplinarne, będą ograniczenia związane z możliwością uzyskania warunkowego przedterminowego zwolnienia. I przede wszystkim będą wdrożone procedury karne - wylicza Paweł Altwasser z NSZZ Więziennictwa.
Dodatkowo jest zobowiązanie, że prokurator generalny obejmie nadzorem wszelkie takie postępowanie karne.
Żeby nie dochodziło do umorzenia tych postępowań, na przykład ze względu na tzw. ryzyko zawodowe, gdzie często prokuratorzy czy sędziowie umarzają takie postępowania kierując się zasadą, że jest to ryzyko zawodowe funkcjonariuszy - mówi Paweł Altwasser z NSZZ Więziennictwa.
Jak dodaje, zespół ma też ustalić normy dotyczące, ilu więźniów może przypadać na jednego funkcjonariusza. Ma wypracować również metody poprawy sytuacji kadrowej w służbie, zaległości w szkoleniach, a także sytuacji finansowej mundurowych.
Związkowcy więziennictwa napisali do ministra sprawiedliwości Adama Bodnara list otwarty, w którym zakomunikowali, że są głęboko zaniepokojeni wzrostem poziomu agresji osadzonych wobec funkcjonariuszy Służby Więziennej. Przekonują, że jednym z powodów jest zmienione podejście nowego kierownictwa do osadzonych. Według szefa Solidarności Służby Więziennej Andrzeja Kołodziejskiego - to nowe podejście jest zbyt liberalne.
To może powodować, że populacja widzi, że teraz będzie mieć więcej do powiedzenia i może nabrała przez to większej śmiałości - mówił Kołodziejski.
Zwraca też uwagę na fakt braków kadrowych w służbie. W zeszłym roku odeszły 3 tysiące doświadczonych funkcjonariuszy.
Przede wszystkim u nas jest teraz bardzo młoda kadra. Można powiedzieć, że w dużej ilości jest niedoświadczona - podkreślił Kołodziejski.
Jak informowaliśmy, w maju doszło do trzech ataków na funkcjonariuszy, w których poszkodowanych zostało czworo z nich. Dwie osoby miały poważne obrażenia.
Do najpoważniejszego ataku doszło w zakładzie karnym w Czarnem na Pomorzu. Podczas wyprowadzania więźniów na spacer oddziałowy zwrócił uwagę osadzonemu na nieprawidłowy strój. To wywołało agresję mężczyzny. Brutalnie pobił funkcjonariusza do nieprzytomności, powodując liczne złamania twarzoczaszki, oczodołu i nosa.
Z kolei w Grójcu osadzony w celi podczas rozmowy pobił dowódcę zmiany. Uderzył go w twarz, a gdy upadł - kopał w głowę. Dowódcy próbowała pomóc funkcjonariuszka - także została pobita. Ma uraz barku i głowy, dowódca - złamania kości twarzy.
Natomiast w Koronowie w Kujawsko-Pomorskiem osadzony pobił oddziałowego w dyżurce podczas kontroli osobistej. Funkcjonariusz ma stłuczony nos.
Wszystkie te przypadki są wyjaśniane przez dyrektorów jednostek penitencjarnych.
Wiceminister sprawiedliwości Maria Ejchart tłumaczyła w rozmowie z dziennikarzem RMF FM, że agresorzy zostali skutecznie i błyskawicznie ukarani.
Agresorzy zostali przewiezieni do innych jednostek i umieszczeni na oddziałach dla osób tzw. niebezpiecznych. Wobec nich zostało wszczęte postępowanie karne - podkreśliła.