Polska Grupa Zbrojeniowa będzie chciała unieważnić przetarg na dostawę autobusów dla wojska. Dziś ujawniliśmy, że zakłady Autostan, które wchodzą w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej, nie wzięły udziału w przetargu na dostawę 26 autobusów dla armii, ponieważ ofertę złożono 20 minut po terminie. Zarząd firmy Autosan zawiadomił już Służbę Kontrwywiadu Wojskowego oraz Centralne Biuro Antykorupcyjne w sprawie afery z przetargiem. Są podejrzenia, że opóźnienie nie było przypadkowe. Jeden z wysokich rangą urzędników resortu obrony twierdzi, że być może chodziło o zaszkodzenie nowemu prezesowi firmy Autosan albo nawet sprawienie, by przetarg wygrała niemiecka firma.

Prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej zapowiedział, że PGZ będzie chciała unieważnić przetarg na dostawę autobusów dla wojska. Zdaniem prezesa, mogło dojść do działania przestępczego, którego efektem było spóźnienie i w efekcie wykluczenie Autosanu z przetargu. To karygodny błąd i ubolewamy, bo zakłady Autosan były w stanie zrealizować to zamówienie - mówił Błażej Wojnicz. 

Prezes Grupy nie odpowiada jednak na pytanie, jakie ma dowody w tej sprawie. Jak mówi, sprawę już badają służby ochrony państwa - dokładnie Służba Kontrwywiadu Wojskowego. 

Okoliczności tej sytuacji, która nie powinna mieć miejsca, badają służby specjalne - podkreśla Wojnicz dodając, że służby ustalą, czy doszło do złamania prawa: W sytuacji, w której odpowiednie organy państwa potwierdzą nasze przypuszczenia, spółka będzie wnosiła o unieważnienie tego postępowania, i w tej sytuacji jako PGZ będziemy chcieli raz jeszcze w tym postępowaniu uczestniczyć.

Prezes - podczas krótkiego oświadczenia dla prasy, bez możliwości zadawania pytań przez dziennikarzy - przekonywał, że odpowiedzialność za błąd ponosi pracownik, który przygotowywał przetarg. W wystąpieniu Błażeja Wojnicza ani razu nie pojawił się wątek ewentualnej odpowiedzialności zarządu firmy Autosan czy kogokolwiek z Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

Ze słów prezesa wynika, że nikomu - poza zwolnionym dyscyplinarnie dyrektorem - z zarządu Autosanu nie grożą żadne konsekwencję, bo sytuacja zakładu się poprawia. 

20 minut opóźnienia kosztowało Autosan 30 mln złotych

Według ustaleń RMF FM, oferta sanockiej spółki była bardzo konkurencyjna - kosztowała o kilka milionów złotych mniej niż niemieckiego MAN-a. Po kuriozalnym opóźnieniu szef Autosanu dyscyplinarnie zwolnił dyrektora odpowiedzialnego za przetarg. Co więcej, ma od niego dochodzić na drodze cywilnej odszkodowania - chodzi o ewentualny zysk firmy, gdyby ta wygrała przetarg.

Autosan starał się o start w przetargu, jednak jego ofertę odrzucono, bo została złożona 20 minut po czasie. Co więcej, po tej wpadce władze spółki w żaden sposób nie walczyły o umożliwienie udziału w postępowaniu. Jak dowiedział się reporter RMF FM, oferent nie skorzystał z prawa do odwołania. W efekcie do przetargu wystartował tylko jeden dostawca - niemiecka firma MAN - i to ona wygrała postępowanie. Za blisko 30 milionów złotych dostarczy polskiemu wojsku 26 dużych autobusów pasażerskich. 

Kownacki: To jest kompromitacja


Sprawę przetargu ostro skomentował wiceszef MON, Bartosz Kownacki. W mojej ocenie to jest kompromitacja, tylko należy ustalić, kogo i w jakim zakresie - podkreślał w rozmowie z RMF FM.

Jak tylko dowiedziałem się o tej sprawie, to skierowałem pismo do odpowiednich służb, żeby ją wyjaśniły. Ona wygląda co najmniej dziwnie. Nie zdarza się zbyt często, żeby pracownik firmy spóźnił się o 20 minut ze złożeniem oferty na tak dużą kwotę. To raczej świadczy o tym, że tutaj doszło do czegoś dziwnego. Ważne, żeby tę sprawę wyjaśniły służby - powiedział RMF FM Kownacki. W mojej ocenie Autosan miał szansę wygrać to zamówienie - dodał.

Głos zabiera prezes zarządu Autosanu

Po naszej publikacji oświadczenie wydał Michał Stachura, prezes zarządu Autosanu.

Faktem jest, że oferta została złożona po terminie składania ofert, co uniemożliwiło wzięcie udziału w postępowaniu oraz składanie jakichkolwiek odwołań w przedmiotowej sprawie - napisał. Kryteria przedmiotowego zamówienia premiowały dostawców posiadających w ofercie autobusy wysokopodłogowe, których Autosan obecnie nie produkuje - dodał. Co ciekawe później ten fragment zniknął z oświadczenia spółki.

W oświadczeniu czytamy też, że spółka w ciągu 3 miesięcy zakontraktowała 23 autokary i czeka na rozstrzygnięcie przetargów, w których złożyła - jak przekonuje - najtańsze oferty na kolejnych 27 pojazdów.

Dodatkowo prowadzone są remonty nadwozi aut AUM 117 w ilości 27 sztuk oraz przyczepek D662 w ilości 48 sztuk" - napisano w oświadczeniu podpisanym przez prezesa Autosanu.

Oświadczenie Autosanu już z wyrzuconym fragmentem

5 pytań do szefa MON

Po naszych publikacjach ws. przetargu poseł Platformy Obywatelskiej Krzysztof Brejza napisał list do szefa MON Antoniego Macierewicza. Domaga się w nim odpowiedzi na 5 pytań:

1. Dlaczego spółka Autosan nie była w stanie dostarczyć dokumentów w wyznaczonym terminie?

2. Czy wskutek powyższego zaniechania Ministerstwo planuje wyciągnąć konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych za zarządzanie tym przedsiębiorstwem?

3. Jaki wpływ na dalszą działalność spółki Autosan będzie miała powyższa sytuacja?

4. Czy w przypadku wygrania ww. przetargu spółka Autosan planowała zwiększyć zatrudnienie? Jeśli tak, to w jakim zakresie?

5. Kto z ramienia kierownictwa Ministerstwa Obrony Narodowej sprawuje nadzór nad Polską Grupą Zbrojeniową i czy również w tym zakresie wyciągnięte zostaną konsekwencje za tak poważne zaniedbanie kompromitujące spółki zbrojeniowe?

MAN: Wszystko odbyło się zgodnie z prawem

Po ujawnionej przez radio RMF FM aferze z przetargiem, sprawę skomentowała firma MAN.

MAN Truck & Bus Polska oświadcza, że złożyła ofertę w zgodzie z ustawą o zamówieniach publicznych. Ze strony naszej firmy wszelkie procedury i terminy zostały zachowane i realizowane w zgodzie z obowiązującym prawem, mimo kilkukrotnej zmiany terminu zamknięcia przetargu oraz zmian wymogów technicznych przetargu i specyfikacji pojazdów. Nasza oferta została uznana za ważną i jedyną, czego konsekwencją było podpisanie umowy na dostawę autobusów turystycznych MAN - brzmi oświadczenie przedstawicieli MAN Polska, przesłane do portalu Money.pl. 

Firma MAN nie toleruje jakichkolwiek nieuczciwych praktyk biznesowych lub niezgodnych z prawem zachowań - czytamy dalej.

Kosztowne opóźnienie

Przetarg na autobusy dla armii w kwietniu tego roku ogłosiła 2. Regionalna Baza Logistyczna w Rembertowie. Postępowanie podzielono na dwa zadania. Pierwsze dotyczyło małych, 16-miejscowych autobusów pasażerskich. Drugie - autobusów mogących przewieźć minimalnie 47 osób.

Od ogłoszenia przetargu jego warunki i daty składania ofert wielokrotnie zmieniano. Ostateczny termin wyznaczono na 28 lipca. Oferty można było składać do godz. 8:00 - Autosan złożył swoją o 8:20. Jego oferta odpadła. O godz. 10:00 otwarto koperty i okazało się, że jest tylko jeden chętny i to tylko na dostawę dużych autokarów - niemiecki MAN. Część postępowania - dot. mniejszych pojazdów - unieważniono. 11 sierpnia wojsko podpisało umowę z dostawcą.

(mn)