Pacjenci odetchnęli z ulgą, a lekarze i pielęgniarki łapią się za głowę i pytają: kto zadba o nasze dzieci? Posłowie uchwalili ustawę o dniu wolnym od pracy 12 listopada. W ostatniej chwili wyłączyli spod ustawy szpitale i przychodnie, by pacjenci nie stracili zaplanowanych wizyt i zabiegów. Pracownicy służby zdrowia mówią jednak, że to dezorganizacja życia - nie będą mieli z kim zostawić dzieci, gdyż żłobki, przedszkola i szkoły będą przecież zamknięte.
Większość lekarzy i pielęgniarek - zwłaszcza w małżeństwach, w których obie osoby pracują w służbie zdrowia - rozważa urlop wypoczynkowy albo zwolnienie.
Tak jest chociażby u doktor Renaty Florek-Szymańskiej z Lublina. Ona - chirurg naczyniowy, jej mąż - neurochirurg. Oboje mają dyżur w szpitalu. W domu czwórka dzieci, w tym 18-miesięcznie bliźniaki, których nie ma z kim zostawić.
To jest ustawa dezorganizująca życie. Nieprzemyślana, fatalna - mówi w rozmowie z RMF FM.
Młodzi lekarze na oddziałach już ustalają między sobą kto 12 listopada musi wziąć wolne, bo ma małe dzieci. Osób z podobnym problemem u mnie na oddziale jest jeszcze dwie. Rano temat się pojawił - mówi dr Mateusz Reczek, lekarz z Płocka. Podkreśla, że do dzielenia się kto bierze urlop 12 listopada "są zmuszeni".
Problem dotyczy nie tylko lekarzy i pielęgniarek, ale także ratowników, sanitariuszy, rejestrantów, laborantów, techników oraz radiologów.
Zgodnie z projektem dzień 12 listopada 2018 roku jest uroczystym świętem narodowym oraz dniem wolnym od pracy.
"W dniu 12 listopada nie obowiązują zasady dotyczące ograniczenia handlu oraz wykonywania czynności związanych z handlem w placówkach handlowych w niedziele oraz święta, o których mowa w ustawie z dnia 10 stycznia 2018 r. o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni" - tak zapis znalazł się w projekcie ustawy. Nie uwzględniono w nim jednak potrzeb pacjentów.
Jak ujawniliśmy w RMF FM, gdyby ustawa weszła w życie w niezmienionym kształcie - trzeba byłoby odwołać nawet 300 tysięcy zaplanowanych wizyt i kilka tysięcy operacji i zabiegów.
Politycy partii rządzącej wzięli to pod uwagę, wprowadzili do projektu poprawkę dotyczącą szpitali i przychodni, choć nikt w Prawie i Sprawiedliwości nie przyzna, że nie pomyślano o pacjentach zapisanych do lekarza.
(az)