Renata Listowska-Gawłowska stawiła się w poniedziałek w szczecińskiej delegaturze Prokuratury Krajowej. Żona posła PO Stanisława Gawłowskiego usłyszała już zarzuty prania brudnych pieniędzy - dowiedziała się reporterka RMF FM Aneta Łuczkowska. Renata Listowska-Gawłowska będzie odpowiadać z wolnej stopy po wpłaceniu kaucji w wysokości stu tysięcy złotych.
Podejrzana, zjawiła się w poniedziałek w szczecińskiej delegaturze Prokuratury Krajowej w towarzystwie m.in. adwokat Grażyny Psiuch. Nie chciała rozmawiać ze zgromadzonymi przed siedzibą prokuratury dziennikarzami.
Zarzut prania brudnych pienidzy usyszaa ona Stanisawa Gawowskiego. Od p godziny zeznaje w Prokuraturze Krajowej w Szczecinie. Nie ma jeszcze decyzji ws. ewentualnych rodkach zapobiegawczych @RMF24pl
aneta_l25 czerwca 2018
Według informacji, które przekazała Prokuratura Krajowa, Renata Listowska-Gawłowska została wezwana w charakterze podejrzanej. Jak dowiedziała się reporterka RMF FM Aneta Łuczkowska, żonie posła Platformy Obywatelskiej przedstawiono zarzut prania brudnych pieniędzy. Grozi jej 10 lat więzienia.
Prokurator zdecydował o zapobiegawczych środkach wolnościowych w postaci 100 tys. zł poręczenia majątkowego, dozorze policyjnym, zakazie kontaktowania się z innymi współpodejrzanymi oraz zakazie opuszczania kraju, połączonym z zatrzymaniem paszportu - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik. Dodała, że na liście osób, z którymi Renata Gawłowska nie może się kontaktować, nie ma jej męża.
Jak poinformowała Prokuratura Krajowa, zarzuty dla kobiety są związane z zakupem apartamentu w Chorwacji. Prokuratura ustaliła, że Renata Listowska-Gawłowska, wspólnie z innymi osobami, chciała udaremnić lub znaczne utrudnić stwierdzenia przestępczego pochodzenia nieruchomości położonej w Chorwacji, przyjętej od Bogdana K. przez jej męża podejrzanego Stanisława Gawłowskiego. Wspólnie z innymi ustalonymi osobami zorganizowała ona fikcyjną umowę sprzedaży tej nieruchomości.
Dokumenty dotyczące jej zakupu zostały ujawnione w grudniu 2017 roku w trakcie przeszukania w domu Stanisława Gawłowskiego.
Zarzuty ogłoszone dziś Renacie Listowskiej-Gawłowskiej zostały oparte w głównej mierze o obszerny materiał dowodowy, zgromadzony także po ogłoszeniu zarzutów i tymczasowym aresztowaniu podejrzanego posła Stanisława Gawłowskiego, między innymi w postaci wyjaśnień trzech podejrzanych, uzyskanej dokumentacji finansowej, w tym uzyskanej dokumentacji od Głównego Inspektora Informacji Finansowej oraz przeprowadzonej analizy dokumentacji bankowej.
Przesłuchana w charakterze podejrzanej Renata Listowskiej-Gawłowskiej nie przyznała się do popełnienia zarzucanego jej czynu i odmówiła składania wyjaśnień. Prokurator zastosował wobec niej środek zapobiegawczy w postaci poręczenia majątkowego w kwocie 100 tysięcy złotych, dozoru Policji, zakazu kontaktowania się z innymi współpodejrzanymi w sprawie, a także zakazu opuszczania kraju połączonego z zatrzymaniem paszportu.
Stanisław Gawłowski od połowy kwietnia przebywa w areszcie. Prokuratorzy Zachodniopomorskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Szczecinie postawili mu pięć zarzutów. Trzy z nich to zarzuty korupcyjne związane z tzw. aferą melioracyjną. Chodzi o nieprawidłowości przy realizacji co najmniej 105 inwestycji o wartości kilkuset milionów złotych, prowadzonych przez Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie.
Prokuratura Krajowa poinformowała w poniedziałek, że Prokurator Generalny wystąpił do marszałka Sejmu z kolejnym wnioskiem o uchylenie immunitetu posłowi PO; mają mu zostać postawione zarzuty popełnienia kolejnych dwóch przestępstw - o charakterze korupcyjnym i prania brudnych pieniędzy.
Jak podano w komunikacie, Prokurator Generalny wystąpił do marszałka Sejmu także na zastosowanie wobec posła PO środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania również w zakresie tych dwóch przestępstw. Według prokuratury poseł miał przyjąć jako łapówkę apartament w Chorwacji.
Gawłowski wielokrotnie podkreślał, że jest niewinny, a śledztwo prokuratury uważa za motywowane politycznie. Wskazywał też, że zarzuty prokuratury zostały sformułowane na podstawie "pomówień" ludzi związanych z Prawem i Sprawiedliwością.
(nm)