Amerykanie narzekają w tym roku na zbyt białe święta. Śnieżne burze odcięły od świata wiele miejscowości. Nic więc dziwnego, że wielu Amerykanów "uciekło" w cieplejsze strony świata. Na przykład do Australii.
W Kentucky pokryte lodem autostrady pełne porzuconych samochodów wciąż są zamknięte. W Illinois, gdzie temperatura spadła mocno poniżej zera, trzeba było ogrzewać elektrycznymi kocami wielbłąda, kozły i owce z żywej szopki. Trzem Królom, Marii i Józefowi włożono pod ubrania zasilane bateriami niewielkie grzejniki.
Nic więc dziwnego, że wielu Amerykanów wyjechało na święta w cieplejsze strony. Turystów można było spotkać na słynnej australijskiej Bondi Beach, gdzie co roku odbywa się świąteczne przyjęcie. Upału dziś nie było, wiał silny wiatr, ale turystom to nie przeszkadzało.
Jest super, dużo lepiej niż w święta w Ameryce, gdzie sypie śnieg - mówią turyści. By zadość stało się australijskiej tradycji uczestnicy świątecznego przyjęcia ochoczo się wykąpali, a nawet popływali na desce.