Rodziny brytyjskich turystów, którzy zginęli w czerwcu w zamachu terrorystycznym w Tunezji, zażądały odszkodowania od biura podróży, należącego do TUI Group, za niezapewnienie bezpieczeństwa przebywającym na wakacjach turystom. 26 czerwca 23-letni Tunezyjczyk otworzył ogień do turystów wypoczywających na plaży i przy basenach hotelu w kurorcie Susa. Zginęło 38 osób, w tym 30 Brytyjczyków. Do aktu terroru przyznało się Państwo Islamskie.

REKLAMA

Agencja Reutera pisze, że do wniosku przyłączył się szereg rodzin zabitych, a także pewna liczba turystów, którzy w zamachu zostali ranni. Za pośrednictwem kancelarii prawnej zażądali oni od biura podróży Thomson wzięcia na siebie odpowiedzialności za brak bezpieczeństwa w hotelu oraz zapłaty odszkodowania. Nie ma na razie oficjalnej odpowiedzi ze strony Thomsona; indagowana przez Reutersa, firma odmówiła komentarza.

Zdaniem adwokatów, Thomson jest prawnie odpowiedzialny za niezapewnienie środków bezpieczeństwa oraz brak ostrzeżenia turystów o potencjalnym zagrożeniu przed wyjazdem i podczas ich pobytu.

Jest jasne, że środki bezpieczeństwa nie były wystarczające, by przeszkodzić działającemu w pojedynkę zamachowcowi w dostępie na teren hotelu, ani nie były wystarczające, by powstrzymać trwające od 30 do 40 minut szaleństwo rzezi - powiedział Clive Garner z firmy prawniczej.

TUI to największa na świecie firma działająca w branży wycieczek i wyjazdów wakacyjnych. W sierpniu podała, że odwołanie - po zamachach - pobytów w Tunezji będzie ją kosztować od 35 do 40 mln euro w bieżącym roku finansowym.