Akta prawie 50 spraw karnych zginęły z kieleckiej prokuratury – dowiedział się reporter RMF. Ich zniknięcie oznacza, że niektóre sprawy mogą się przedawnić; na razie nie wiadomo ile i jakie.
Akta ginęły przez kilka lat, a zaczęto ich szukać na wniosek posła Zbigniewa Nowaka. Najpierw brakowało ponad 70 spraw; część udało się na szczęście odtworzyć. Wciąż nie ma jednak akt z 48 śledztw.
Prokuratura zajmowała dwa piętra wieżowca, w którym siedziby mają także inne firmy. Nasz reporter wiele razy widział stosy dokumentów na podłodze w pokojach. Na przełomie czerwca i lipca prokuratorzy przeprowadzili się do nowego budynku. Archiwum przewoziła wynajęta firma, a aktami bieżących spraw opiekowali się pracownicy prokuratury. Być może i wtedy znikały dokumenty.
Pojawiło się także podejrzenie, że jeden z prokuratorów mógł brać łapówki. Chodzi prawdopodobnie o prokuratora znanego z częstego umarzania spraw. Szczególnie głośna była jedna z nich; chodziło o nagłą śmierć młodego człowieka. Prokurator umorzył sprawę kilkakrotnie. Rodzina nie dawała jednak za wygraną i po kilku odwołaniach znaleziono winnych. Prokuratorzy prowadzący postępowanie zastanawiają się nad wnioskiem o uchylenie immunitetu podejrzewanemu śledczemu.