W aferę kokainową mogą być zamieszane osoby ze szczytów władzy w Polsce lat 90. - dowiedziało się RMF. Centralne Biuro Śledcze rozbiło największy narkotykowy gang, działający w naszym kraju.
Na zlecenie krakowskich prokuratorów CBŚ zatrzymało trzy osoby, najważniejszych szefów tzw. grupy mokotowskiej, kolejny podejrzany od kilku tygodni jest w areszcie. Zarzuty postawiono także dwóm kolejnym osobom, które w zamian za obszerne zeznania nie zostały aresztowane. Gang sprowadził do Polski kilkaset kilogramów kokainy.
Według ustaleń krakowskiej prokuratury gangsterzy mogli być umocowani w kręgach osób, od których wiele w państwie zależało. Prokurator Włodzimierz Krzywicki potwierdza, że w wyjaśnieniach podejrzanych pojawiają się nazwiska, które mogą szokować.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Reporterzy RMF dotarli w Stanach Zjednoczonych do świadka, którego zeznania pozwoliły prokuratorom rozpracować grupę. Był on jednym z głównych dostawców kokainy z Ameryki Południowej do Polski.
Skruszony gangster wymienia nazwiska zamieszanych w sprawę, jednak na razie dla dobra śledztwa nie możemy ich ujawnić. Wiadomo, że chodzi m.in. o osobę niezwykle wpływową w latach 90.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Według naszych nieoficjalnych informacji, zeznania gangstera potwierdza inny świadek. Prokuratura w Polsce weryfikuje na razie oba zeznania. Sprawa jest bardzo rozwojowa, będą kolejne zatrzymania i niewykluczone, że za kraty trafią także wpływowe i znane osoby.
Skruszony gangster, z którym rozmawiał w Nowym Jorku nasz reporter, twierdzi, że wykreował większość polskich bossów świata przestępczego.
W tej chwili - w zamian za wolność - jest współpracownikiem amerykańskich służb antynarkotykowych. Mieliśmy dobrą współpracę z nim, zakończoną sukcesem – mówi oficer Drug Enforcement Administration, potwierdzając jednocześnie wiarygodność tego świadka. Można wierzyć w jego relacje - mówi reporterowi RMF.
Po rozbiciu trzonu mafii pruszkowskiej, z którą robił interesy, jego głównym klientem stał się „Korek”, szef grupy mokotowskiej. Dostał tyle towaru, że teoretycznie wypłynął na terenie Warszawy jako jeden z najpoważniejszych dystrybutorów i zaopatrzeniowców Polski w kokainę.
Proceder wyglądał następująco. Polscy gangsterzy kontaktowali się z pośrednikiem, później wpłacali zaliczkę – od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy dolarów. Towar przemycali do Polski, gdzie przez sieć dilerów rozprowadzali po kraju.
W ostatnich kilku latach na polski rynek mogło trafić w ten sposób kilkaset kilogramów czystej kokainy – kilogram kosztuje ok. 100 tys. dolarów. Tymi samymi kanałami – w drugą stronę – do USA wędrowała polska amfetamina i ecstasy. Na przełomie 2000/2001 roku w USA zmarło kilkadziesiąt młodych osób, które jak się okazało, zażywały polskie ecstasy.
Później drogi grupy mokotowskiej i pośrednika rozeszły się; gangsterzy próbowali nawet zabić informatora: Była próba zabójstwa mnie na terenie USA przez zawodowego mordercę. Został on przejęty przez FBI, dostał zlecenie z kręgów warszawskich, z grupy mokotowskiej.