Radni podkarpackiego Leżajska bez konsultacji z kimkolwiek zdecydowali o przyłączeniu do miasta kilku okolicznych miejscowości. To doprowadziło do poważnego konfliktu. Jak zwykle w takich przypadkach – poszło o pieniądze.

REKLAMA

Chodzi o kasę - tłumaczy pani sołtys jeden z przyłączonych do Leżajska wsi, nazywanej teraz Stare Miasto. Mamy tu na naszym terenie dwa zakłady: browar i Hortino. Chodzi o to, by się wzbogacić – zabrać gminie te zakłady, które są po prostu dojną krową. 4 mln zł to jest suma niebagatelna, prawda?

Stare Miasto walczy więc o to, aby nie być miastem. Dlaczego ma być zubożona wieś, my też chcemy się rozwijać - mówi pani sołtys.

Najbardziej bulwersujący w sprawie jest fakt, że rada miasta zdecydowała sama, bez pytania kogokolwiek o zdanie. O konflikcie w Leżajsku wie już ministerstwo, jednak decyzji wciąż brak...

Gmina swoją decyzję tłumaczy tym, że przyłączone tereny są niezbędne – m.in. pod obwodnicę czy nowe fabryki, które mają tam powstać w ramach specjalnej strefy ekonomicznej. Z burmistrzem i mieszkańcami Leżajska rozmawiał reporter RMF Witold Odrobina. Posłuchaj jego relacji: