Włochy wracają do normalności po największej w historii tego kraju awarii prądu. Włosi potwierdzili wcześniejszą tezę, że zapaść systemu spowodowały problemy na liniach przesyłowych we Francji i Szwajcarii, które połączone są z włoskimi w jeden system.
Francuzi zdecydowanie zaprzeczają tym oskarżeniom; Szwajcarzy przyznają się tylko do jednej awarii spowodowanej przez drzewo, które przewróciło się na linię wysokiego napięcia.
Ustalenie winowajcy jest trudne, bo Włochy, Francja, Szwajcaria i Austria są włączone do wspólnej sieci energetycznej. Ma to zaletę - jeśli któryś kraj wpadnie w kłopoty energetyczne, pomoże mu sąsiad.
Gdy jednak niemal równocześnie popsuły się linie przesyłowe na pograniczu Francji, Szwajcarii i Włoch oraz linia włosko-austriacka, w sieci zabrakło kilku tysięcy megawatów. Elektrownie starały się „zatkać” tę dziurę, ale doszło do przeciążenia instalacji.
A jak we Włoszech wygląda powrót do normalności, słuchaj w relacji rzymskiej
korespondentki RMF Aleksandry Bajki:
Do podobnej awarii doszło w ubiegłym miesiącu w USA i Kanadzie. Do tej pory nie ustalono tam, co się właściwie stało. Pierwsze analizy wskazują na to, że nie utrzymano odpowiednich parametrów sieci energetycznych, które są warunkiem niezakłóconego przepływu prądu wysokiej mocy. Mówiąc w uproszczeniu – w sieci zabrakło siły, która powoduje, że prąd może być przesyłany na znaczne odległości.
To problem nie tylko technicznym ale polityczny i ekonomiczny. Wytworzenie tej dodatkowej energii kosztuje a nie daje elektrowniom dochodu. Użytkownicy za nią nie płacą. Niektóre małe elektrownie, które przesyłają prąd liniami energetycznymi większych kampanii nie są zainteresowane dokładaniem się do interesu. Samo w sobie nie powinno to jednak doprowadzić do tak wielkiej awarii więc niewykluczone, że w systemie są jeszcze jakieś inne błędy. Na ostateczne wyniki dochodzenia trzeba jeszcze poczekać.
07:35