Cmentarz dla leniwych wymyślił brytyjski biznesmen Peter Bright. Odtąd można bowiem chodzić na cmentarz za pośrednictwem Internetu i jednym kliknięciem myszki składać kwiatki na grobie najbliższych.
Zalet tego pomysłu jest kilka - nie trzeba ani moknąć, ani marznąć. Wirtualny nagrobek kosztuje od kilkudziesięciu do dwustu dolarów.
Ten wirtualny cmentarz to po prostu strony www, na których można umieszczać wspomnienia o zmarłych. Może być to zwykły tekst, fotografia z rodzinnego albumu, nagranie wideo, a nawet obraz prawdziwego grobu przekazywany przez cyfrową kamerę. Każdy chętny może odwiedzić taką internetową mogiłę, klikając na odpowiednie nazwisko na liście. Można nawet wpisać kondolencje do specjalnej książki gości.
Internet wkracza zatem także w życie pozagrobowe... Wirtualny cmentarz ma jednak jedną, zasadniczą wadę - o północy nie spotkamy na nim żadnego ducha.