Ulice stolicy opanowali wczoraj taksówkarze i pracownicy służby zdrowia, głównie pielęgniarki. Taksówkarze protestowali przeciwko obowiązkowi instalacji kas fiskalnych. Służba zdrowia manifestowała niezadowolenie z pomysłu komercjalizacji sektora.

REKLAMA

Protest taksówkarzy, już na starcie, nieco pokrzyżował plany pielęgniarek.

Jeszcze czekamy na przybycie naszych autokarów, które mają trudności z przedostaniem się do Warszawy. Taksówkarze obiecali nam, że nie będą dla naszych autokarów blokować przejazdu, ale musi to trochę potrwać - takie informacje obwieszczała przez megafony jedna z organizatorek protestu służby zdrowia.

Taksówkarze blokowali drogę oczywiście nie tylko autokarom z pielęgniarkami, ale przede wszystkim warszawiakom. Byli bardzo wytrwali – po południu wrócili pod Ministerstwo Finansów. Mieszkańcy stolicy byli wściekli: Ja się z tym nie zgadzam, ja bym im kazała założyć po trzy kasy fiskalne za to, co robią w mieście - mówiła reporterowi RMF jedna z kobiet stojących w korkach.

Taksówkarze trąbili, a pracownicy służby zdrowia zakłócali spokój obradującej właśnie Radzie Ministrów. Wyjdź tu do nas - krzyczeli demonstranci, ale Miller nie wyszedł.

Pielęgniarki poczuły się oszukane, bo rząd nie dotrzymał obietnicy i uchwalił, jak chciał, projekt ustawy o restrukturyzacji szpitali. Jest to inny projekt (...), niż ten, który był przedstawiany do konsultacji naszym przedstawicielom - mówiła jedna z demonstrantek. Postulaty protestujących – ani służby zdrowia, ani taksówkarzy – nie zostały spełnione. Należy się więc spodziewać, że już wkrótce czekają warszawiaków kolejne ciężkie dni...

11:00