Nie będzie śledztwa w sprawie "Przyjaznego Miasta", organizacji, której udało się wstrzymać budowę gigantycznych inwestycji w Warszawie. Organizacja w zamian za odstąpienie od protestów, miała zażądać wpłat olbrzymich sum na jej konto.
Prokuraturze nie udało się potwierdzić tego, że stowarzyszenie zablokowało inwestycję, bo chciało na tym zarobić. Nikt z organizacji nie zgłaszał się z żadnymi żądaniami wobec inwestorów „Złotych Tarasów” - powiedział prokurator Maciej Kujawski i dodał, że do działalności stowarzyszenia także w przyszłości będzie trudno się przyczepić. Jeżeli inwestor nawet da pseudoekologom łapówkę, to się do tego po prostu nie przyzna.
Kujawski wyjaśnił, że stowarzyszenie protestowało wielokrotnie, często w sprawach dotyczących jedynie planów, a nie inwestycji. Na tym tle wysuwanie wniosku, iż celem „Przyjaznego Miasta” jest osiąganie korzyści majątkowych, w zamian za odstąpienie od protestów, wydaje się nieuzasadnione - dodał.
Ja tego tak nie zostawię - odgraża się Karol Karski z Rady Warszawy, który całą sprawą prokuraturę zainteresował. Cała Polska widziała, cała Polska słyszała, wszyscy wiedzą o co chodzi. Tylko prokuratura przeciera oczy ze zdziwienia.
Według Karskiego, "Przyjazne Miasto" składa wnioski blokujące inwestycje miejskie i żąda korzyści majątkowych w zamian za ich wycofanie. Sytuacja taka - jego zdaniem - miała miejsce w przypadku budowy w Warszawie Centrum Handlowego Arkadia, a także podczas trwającej budowy kompleksu biurowo-usługowego "Złote Tarasy".