Na wniosek Polski, Komisja Europejska wszczęła dochodzenie w sprawie importu mrożonych truskawek do Unii Europejskiej. Śledztwo ma wyjaśnić, czy truskawki z Chin i Maroka nie zagrażają europejskim producentom.
Polska jest największym producentem truskawek, więc dostawcy z naszego kraju z niecierpliwością czekają na wyniki śledztwa. Najwcześniej Polacy odczują poprawę dopiero za rok (choć i to nie jest pewne); ten sezon jest jednak już stracony.
Śledztwo potrwa bowiem 9 miesięcy, a niewykluczone, że potem przedłuży się o kolejne dwa. Następnie Bruksela zdecyduje o cłach ochronnych; to kolejne tygodnie. Ale może się też zdarzyć tak, że Komisja stwierdzi, iż nasze skargi nie są uzasadnione. Na KE naciskają bowiem Francja i Hiszpania, które mają plantacje i przetwórnie w Maroku. Wówczas niestety nie będzie żadnej poprawy.
A co o truskawkowym śledztwie mówią ci, których najbardziej interesuje jego wynik, czyli sprzedawcy truskawek. Może będzie lepiej – mówią. W tym roku 1 hektarze jestem do tyłu z 4 tysiącami złotych – dodaje jeden z małopolskich plantatorów. W Krakowie na największym w południowej Polsce placu, gdzie truskawki sprzedawane są hurtowo, z producentami rozmawiał reporter RMF Witold Odrobina.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio