Ośmioro dzieci zginęło gdy uzbrojony w nóż kuchenny mężczyzna wtargnął do jednej ze szkół podstawowych na przedmieściach japońskiej Osaki. Dwoje dzieci zginęło na miejscu, w szpitalu zmarło dalszych sześcioro uczniów. Rannych jest ponad 20 dzieci i 3 nauczycieli. Napastnik, który prawdopodobnie był odurzony narkotykami lub silnymi lekami, został aresztowany.
Napastnik wtargnął do szkoły krótko po rozpoczęciu zajęć. Ofiarami padły głównie dzieci z pierwszej i drugiej klasy. Dzieci z przerażeniem opowiadały o tym, co się stało: "Atakował te najmniejsze z pierwszych i drugich klas. Wiele dzieci płakało. Widziałam, że jeden z nauczycieli był cały zachlapany krwią. Jedna osoba upadła przed klasą. Reszta biegła w kierunku schodów. Jedno dziecko strasznie płakało, nie mogło się ruszyć. Inne miało sine usta." Wieść o ataku nożownika wywołała panikę, rodzice w pośpiechu usiłowali dostać się do szkoły, żeby dowiedzieć się o los swoich pociech i zabrać je do domu. Przerażone dzieci wybiegły z budynku szkoły i zgromadziły się na boisku, skąd zabierali je rodzice. Rodzice są wstrząśnięci: "Robi się coraz bardziej niebezpiecznie. Władze powinny zastanowić się nad zaostrzeniem środków bezpieczeństwa w szkołach, nie tylko tych podstawowych. Kiedy usłyszałem co się stało, to czułem jak krew odpływa mi z głowy". Szczegóły masakry nie są jeszcze znane i kierownictwo szkoły nie jest na razie w stanie podać dokładnej liczby rannych dzieci. Wiadomo jedynie, że sześć osób jest w ciężkim stanie. Policja podała, że 37-letni napastnik posługiwał się nożem o 15-centymetrowym ostrzu i został ranny w trakcie aresztowania. Przewieziono go do szpitala. Wciąż nie wiadomo dlaczego zaatakował dzieci. Lokalne media nie wykluczają, że mężczyzna znajdował się pod wpływem narkotyków lub silnych leków.
To najbardziej krwawy atak w Japonii od czasu zamachu w tokijskim metrze. W 1995 roku, członkowie sekty Najwyższa Prawda rozpylili w tunelach kolejki trujący gaz sarin. Zginęło wówczas 12 osób, a ucierpiało kilka tysięcy pasażerów metra.
foto EPA
11:30